Drogi przeszłości
to blog, który zrodził się z mojej trwającej od 2004 r. pasji - genealogii.
to blog, który zrodził się z mojej trwającej od 2004 r. pasji - genealogii.
Genealogia to nauka pomocnicza historii, chociaż 5 Ogólnopolska Konferencja Genealogiczna, przyniosła nową definicję genealogii. 5 OKG zwróciła uwagę na to, że to historia jest nauką pomocniczą genealogii i trudno się z tym nie zgodzić. Odkrywając kolejne gałązki rodzinnego drzewa, dostarczamy historii, nowych informacji na temat zwykłych chłopów, dziedziców z folwarków, gdzie dwór niewiele różnił się od wiejskiej chaty czy budy, poznajemy przedsiębiorczych mieszczan z małych miasteczek oraz szlachciców zagrodowych, których jedynym majątkiem często jest herb rodowy. Historia sama w sobie, bada wielkie wydarzenia, które miały wpływ na dzieje całego państwa, a genealogia bada raczej dzieje zwykłych ludzi, ale właśnie te dzieje, nierozerwalnie łączą się z historią powszechną.
Ogólnie mówiąc genealogia bada związki pokrewieństwa i powinowactwa między ludźmi na przestrzeni wieków, a historia stanowi jedynie tło dla tych związków, dostarczając informacji w jakich warunkach przyszło żyć tym ludziom.
Moja definicja genealogii jest prosta - jest to nałóg, przez który odkrywam tajemnice istnienia, jest to zbliżenie się to tych, którzy żyli przed nami i już odeszli.
Jako potomczyni chłopów, którzy całe życie pracowali na pańskim polu, uważałam, że dzieje mojej rodziny nie są interesujące, a przede wszystkim żywot moich przodków nie zainteresuje nikogo oprócz mnie. Biedne chłopskie rodziny, nie potrafiły pisać, ani czytać, nie zaistniały w życiu społecznym i politycznym i co najważniejsze nie pozostawiły niczego po sobie, co ułatwiłoby poszukiwania, jedynie lichą morgę na nieurodzajnych piachach. Takie myślenie miałam na początku swojej wędrówki genealogicznej.
Dziś wiem, że moich chłopscy przodkowie coś znaczyli, chodź nie przeczytam o nich w naukowych opracowaniach, ale to dzięki nim jestem taka jaka jestem nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim duchowo.
Moja definicja genealogii jest prosta - jest to nałóg, przez który odkrywam tajemnice istnienia, jest to zbliżenie się to tych, którzy żyli przed nami i już odeszli.
Jako potomczyni chłopów, którzy całe życie pracowali na pańskim polu, uważałam, że dzieje mojej rodziny nie są interesujące, a przede wszystkim żywot moich przodków nie zainteresuje nikogo oprócz mnie. Biedne chłopskie rodziny, nie potrafiły pisać, ani czytać, nie zaistniały w życiu społecznym i politycznym i co najważniejsze nie pozostawiły niczego po sobie, co ułatwiłoby poszukiwania, jedynie lichą morgę na nieurodzajnych piachach. Takie myślenie miałam na początku swojej wędrówki genealogicznej.
Dziś wiem, że moich chłopscy przodkowie coś znaczyli, chodź nie przeczytam o nich w naukowych opracowaniach, ale to dzięki nim jestem taka jaka jestem nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim duchowo.
Genealogią zainteresowałam się przeszło 14 lat temu, wydaje się, że to dawno temu, jednak jak dla mnie to... o jakiś czas za późno...
Chęć poznania dziejów przodków zrodziła się zaraz po tym jak zmarła moja kochana babcia Janka. Niestety wiedza, którą ona posiadała została pogrzebana wraz z jej szczątkami na jednym z wiejskich cmentarzy. Żałuję tylko tego, że nie mogę Jej zadać tych wszystkich pytań, które przez te lata nieustanie sobie stawiam na mojej genealogicznej drodze. Dla mnie są one bardzo ciężkie... długie tygodnie pracowałam nad tym by znaleźć odpowiedź na niektóre pytania. Dla Babci były to rzeczy oczywiste, przynajmniej w części, bo dotyczyły Jej i Jej najbliższych. Czasem, gdy siadam z gorącą herbatą zastanawiam się czy Babcia o tym, czy tamtym przodku wiedziała, a jeśli nie to co by powiedział, gdybym jej teraz te informację przekazała. Na te pytania odpowiedzi już nie uzyskam, ale wiem, że przede mną wiele jeszcze pytań, na które w końcu znajdę odpowiedź... jeśli tylko będę wytrwała.
Chęć poznania dziejów przodków zrodziła się zaraz po tym jak zmarła moja kochana babcia Janka. Niestety wiedza, którą ona posiadała została pogrzebana wraz z jej szczątkami na jednym z wiejskich cmentarzy. Żałuję tylko tego, że nie mogę Jej zadać tych wszystkich pytań, które przez te lata nieustanie sobie stawiam na mojej genealogicznej drodze. Dla mnie są one bardzo ciężkie... długie tygodnie pracowałam nad tym by znaleźć odpowiedź na niektóre pytania. Dla Babci były to rzeczy oczywiste, przynajmniej w części, bo dotyczyły Jej i Jej najbliższych. Czasem, gdy siadam z gorącą herbatą zastanawiam się czy Babcia o tym, czy tamtym przodku wiedziała, a jeśli nie to co by powiedział, gdybym jej teraz te informację przekazała. Na te pytania odpowiedzi już nie uzyskam, ale wiem, że przede mną wiele jeszcze pytań, na które w końcu znajdę odpowiedź... jeśli tylko będę wytrwała.
Wpisy na blogu Drogi przeszłości będą głównie dotyczyć moich przodków oraz związanych z nimi poszukiwań. Chce, aby wpisy dostarczały innym genealogom inspiracji do rozwiązania swoich genealogicznych zagadek. Jednak blog nie będzie traktował tylko o mojej rodzinie, będzie także przybliżać dzieje okolicy w jakiej przyszło im żyć - miejsc w jakich osiedli moi przodkowie. Mała Ojczyzna to miejsce gdzie teraźniejszość (moje dziś) splata się z przeszłością (dziś moich pra).
Chciałabym, aby blog Drogi przeszłości był miejscem natchnień na dobre drogi w genealogicznej wędrówce.
A może Ty czytelniku, zechcesz mi pomóc, w moich poszukiwaniach, swoją wiedzą, albo chociażby dobrym słowem...
Mój blog Drogi przeszłości ma swoją premierę 11.11.2018 w 100 rocznice odzyskania przez Polskę Niepodległości - w takie dzień jak dziś, gdy media, na każdym kroku przypominają o Wielkich Ojcach Niepodległości, ja dziś myślę o moich pradziadach, którzy, może nie przelewali krwi za Ojczyznę, ale żyli na polskiej ziemi, najpierw pod carskimi rządami, obciążeniami dworskimi, a później w wolnej Polsce. Ciekawe jak 100 lat temu Oni spędzali 11 listopada, co robili, co czuli, w co wierzyli i czego się obawiali...
***
Mój blog Drogi przeszłości ma swoją premierę 11.11.2018 w 100 rocznice odzyskania przez Polskę Niepodległości - w takie dzień jak dziś, gdy media, na każdym kroku przypominają o Wielkich Ojcach Niepodległości, ja dziś myślę o moich pradziadach, którzy, może nie przelewali krwi za Ojczyznę, ale żyli na polskiej ziemi, najpierw pod carskimi rządami, obciążeniami dworskimi, a później w wolnej Polsce. Ciekawe jak 100 lat temu Oni spędzali 11 listopada, co robili, co czuli, w co wierzyli i czego się obawiali...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉