Niedawny spis powszechny ujawnił ogromną grupę społeczną jaką są wdowcy. W Polsce żyje około 2,7 miliona osób, których małżonkowie zmarli, co stanowi 8,5% całej populacji. Owdowiali mężczyźni stanowią około 3% męskiej populacji żyjącej zarówno na wsi jak i w mieście. Owdowiałe kobiet stanowią aż 16% żeńskiej populacji. Jak widać znacznie więcej jest kobiet, których mężowie zmarli, niż odwrotnie. W obecnych czasach wcześniej umierają mężczyźni, pozostawiając na tym świecie swoje małżonki. Być może cześć wdowców żeni się powtórnie, nie koniecznie z wdowami i zmniejsza tym samy liczbę żyjących w społeczeństwie wdowców, nie zmniejszając liczby wdów.
> > > Na końcu postu zamieściłam wykres
obrazujący procentowy podział ludności według stanu cywilnego
i płci w miastach i na wsi na podstawie przeprowadzonego
w 2021 r. spisu powszechnego. < < <
W poprzednich wiekach, nie licząc wojen, w których umierali młodzi, zdolni do reprodukcji mężczyźni, żniwo śmierci wśród kobiet zbierała prokreacja. Kobiety umierały na skutek komplikacji przy porodach, na skutek zakażenia wywołanego obumarciem płodu, a także na skutek wielokrotnego rodzenia, co bardzo osłabiało stan zdrowia. Do tego wszystkiego dochodziła zła dieta, uboga w witaminy i minerały, które były niezbędne dla odbudowania staniu organizmu po ciąży i karmieniu piersią i przygotowania go na kolejną ciąże. Należy także pamiętać, że kobieta będąca w stanie błogosławionym nie otrzymywała od lekarza zwolnienia lekarskiego i nie leżała całe dziewięć miesięcy przed telewizorem czekając na rozwiązanie. W dawnych latach, ciężarne pracowały jak wszystkie inne kobiety, czasem ręka w rękę z mężczyzną. Oprócz prac domowych i przy doglądaniu posiadanego już potomstwa, pracowały w obejściu przy obrządku bydła, trzody chlewnej, ale dodatkowo wychodziły w pole, do sianokosów, w upalne sierpniowe dni do żniw, czy wietrzną i deszczową jesienią do zbiórki ziemniaków. Mówi się, że w skrajnych przypadkach kobieta potrafiła urodzić na polu, otrzepać się z ziemi, nakarmić niemowlę piersią i wrócić do pracy. Ciężki los powodował, że kobiety umierały dużo częściej niż ich mężowe, dlatego tak często spotykamy w naszych genealogiach powtórny ślub naszego pradziada.
Dziś także wspominamy rocznice ślubu wdowca, ale z wdową, a to nie było takie częste. Gdy mężowi, który był jeszcze w sile wieku, a w domu pozostawały małe dzieci, umierała żona to wówczas brał on sobie zazwyczaj pannę, która była jeszcze stosunkowo młoda i silna, aby „wejść w buty” jego zmarłej żony, aby dojrzała dzieci, obejścia i aby wydała mu na świat jeszcze kolejne dzieci. Zaś gdy mężowi umierała żona, gdy on był już starszy, a dzieci były dorosłe, często miały już nawet swoje rodziny to wówczas brał on sobie na żonę także wdowę, która była w podobnym wieku i na podobnym etapie życia, aby we dwoje było im łatwiej żyć i nie myślał już o kolejnym potomstwie. Oczywiście jak od wszystkiego tak i od ślubów wdowców i wdów istniały wyjątki. Nie zawsze było tak jak powyżej piszę, ale często tak właśnie się zdarzało.
115 lat temu w jakubowskiej świątynie, przed nowy głównym ołtarzem, w którym znajduje się figura Jezusa Ukrzyżowanego stanął wdowiec Stanisław Wąsak mój prapra(2)dziadek i wdowa Julianna Kolińska. Był poniedziałek 24 lutego 1908 r., wybiła godzina 17:00 gdy na ołtarz wszedł ksiądz Aleksander Perkowski, aby połączyć świętym węzłem małżeńskim Stanisława Wąsaka wdowca lat 55 mającego, urodzonego we wsi Osówno, zamieszkałego we wsi Marianka, syna zmarłych Józefa i Katarzyny urodzonej Król małżonków Wąsak i Juliannę Kolińską pochodzącą z Kwiatków, wdowę lat 40 mającą, urodzoną we wsi Góry, a zamieszkałą w we wsi Budy Kumińskie, córkę zmarłych Adama i Marianny z Bogackich małżonków Kwiatek. Zawarcie małżeństwa było poprzedzone trzema ogłoszeniami, które wygłoszono w trzy kolejne niedziele tj. 9 lutego, 16 lutego i 23 lutego 1908 r. Świadkami udzielonego sakramentu byli Piotr Krupa i Franciszek Glinka rolnicy pełnoletni z Bud Kumińskich, zapewne sąsiedzi Julianny Kolińskiej.
Mój prapra(2)dziadek w akcie ślubu postarzał się o ponad 3 lata, faktycznie, jak wynika z jego aktu urodzenia to do skończenia 52 lat brakowało mu blisko półtora miesiąca. Julianna zaś od miesiąca miała skończone 41 lat.
Stanisław Wąsak był wdowcem po zmarłej 14 kwietnia 1905 r. Mariannie z Nowickich. Z powtórnym ślubem czekał, aż blisko trzy lata. Rocznica ślubu Stanisława i Marianny – moich prapra(2)dziadów była wspominana 27 stycznia, wówczas to minęło równo 137 lat od zawarcia przez nich związku małżeńskiego >>>LINK<<<.
Julianna Kolińska była wdową po zmarłym 19 września 1899 r. Jani Kolińskim, z którym brała ślub w 1886 r. Z tego związku narodził się czworo dzieci – dwie córki i dwóch synów, ale wieku dorosłego dożyły tylko córki, które razem z matką po ślubie z moim prapra(2)dziadkiem przeniosły się na Mariankę. Starsza Marianna w 1909 r. wyszła za mąż za Antoniego Kowalczyka kawalera z Toporu parafii Jeruzal, który mieszkał w Przytoce i był służącym, zapewne w przytockim dworze. Po ślubie zamieszkali w Rudniku w parafii Cegłów gdzie w 1913 r. urodziła się im córka Genowefa.
Młodsza z sióstr Kolińskich – Józefa w 1916 r. wyszła za mąż za Jana Dudzińskiego syna Józefa i Józefy z Roguskich, który po ślubie mieszkali w podkałuszyńskiej Zawodzie, gdzie w 1918 r. na świat przyszła ich pierwsza córka – Wiktoria, a jej matką chrzestną została Julianna Wąsak – zapewne jej własna babka.
Stanisław Wąsak zmarł w 1920 r. jako wdowiec, ale aktu zgonu Julianny nie odnalazłam. Zatem nie wiem, czy zmarła wcześniej, ale jeśli tak, to powinien się gdzieś ten akt odnaleźć, czy wyprowadziła się od męża, być może do którejś z córek, a Stanisław jak umierał to zapisano, że jest wdowcem, bo nikt już nie pamiętał czy żona żyje, ale się od niego wyprowadziła, czy zmarła…
Ludność w wieku 15 lat i więcej według stanu cywilnego
i płci w miastach i na wsi
(stan w dniu 31 marca 2021 r.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉