W piątek, 31 października 1806 r. urodził się w Mieni, w domu pod numerem 8 i tego samego dnia, w parafii cegłowskiej został ochrzczony mój prapraprapra(4)dziadek – Karol Borzym syn prawowitych małżonków Jakuba i Antoniny Zychowiczówny. Jego rodzicami chrzestnymi zostali Ignacy Materka i Zofia Osińska, wszyscy rolnicy z Mieni.
Akt urodzenia mojego przodka, który jest jednocześnie jego aktem chrztu, pochodzi z okresu, gdy pod Mińskiem funkcjonował zabór austriacki, dlatego też księgi metrykalne były prowadzone w tabelarycznej formie. O ile narracyjne łacińskie akty także były bardzo ubogie w dane, o tyle tabelaryczne metryki są bardziej czytelne i co najważniejsze są ułożone wsiami, dlatego jeśli wiemy w jakiej miejscowości żyli nasi przodkowie możemy dość szybko odnaleźć ich dokumenty, przeglądając tylko te strony, które dotyczą tej konkretnej wsi.
Mój prapraprapra(4)dziadek Karol Borzym jako 21-latek ożenił się z Franciszką, z której nazwiskiem panieńskim mam bardzo duży problem, o czym pisałam już przy okazji opublikowanego 21 stycznia prostu rocznicowego, z okazji ślubu moich przodków >>>LINK<<<. Małżeństw to trwało prawie 50 lat, bez dziesięciu dni i zakończyło się śmiercią prapraprapra(4)babki – 11 stycznia 1878 r. >>>LINK<<<. Zaś owdowiały prapraprapra(4)dziadek zmarł 12 lat później, co wspominać będziemy prawie za miesiąc.
Karol Borzym urodził się 31 października, wtedy 217 lat temu, nikt o tym nie myślał, a dziś data ta wielu korzy się z Halloween czyli maskaradą obchodzoną w wielu krajach w ostatni wieczór października. Święto to najpopularniejsze jest w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Irlandii, Australii i Wielkiej Brytanii, a popularniejsze w tych krajach są tylko Święta Bożego Narodzenia. Do Polski, wraz z wpływami z zachodu tradycja obchodzenia Halloween dotarła w latach 90. XX w. Symbolami tego dnia jest wydrążona i podświetlona od środka dynia z wyciętymi oczami i zębami, często wyszczerbionymi, a także duchy, demony, zombie, wampiry, czarownice, trupie czaski, kościotrupy, nietoperza, pajęczyny i czarne koty. Jednym słowem to co straszne. Święto to w związku z pogańską genezą jest krytykowane przez kościół katolicki, ale także prawosławny czy luterański.
W Polsce od zagranicznego Halloween odcinają się nawet rodzime, słowiańskie tradycje związane z Dziadami, które być może znał także mój prapraprapra(4)dziadek.
Dziady w folklorze słowiańskim odnoszą się do duchów przodków i obrzędów, rytuałów oraz zwyczajów im poświęconych. Istotą tych obrzędów było obcowanie żywych ze zmarłymi, w tym nawiązywanie relacji z duszami przodków, które okresowo powracają do miejsce w których mieszkały za życia. Ludzie, bardzo dbali o zmarłych, bo chcieli pozyskać ich przychylność, gdyż uważano ich za opiekunów płodności i urodzaju. W ramach obrzędów dziadów, przybywające na ten świat, dusze należało ugościć – nakarmić miodem, kaszą, jajkami, kutią i napoić głównie wódką. W tym celu przygotowywano specjalne uczty w domach i na cmentarzach, gdzie jadłem i napitkami zastawiano groby bliskich. Ucztowali żywi, ale część z jedzenia i picia upuszczano na stół, podłogę czy grób, a to z przeznaczeniem dla dusz zmarłych. Często tego wieczoru palono także ogniska w okolicy domostw, których ogień miał oświetlać drogę wędrującym duszom, by nie zbłądziły i mogły spędzić tą wyjątkową noc z własnymi bliskimi. Pozostałością z tego zwyczaju są niewątpliwie znicze, które 1 listopada palimy tak chętnie i tak licznie na grobach naszych bliskich zmarłych. Terminem dziady określa się także żebraków, którzy mieli posiadać umiejętności mediacyjne i byli łącznikami z tamtym światem. Dalego często zwracano się do nich z prośbą o modlitwę za duszę zmarłych przodków, ofiarując im w zamian jedzenie i datki pieniężne. Z uwagi, że wierzono, że tego dnia zmarli wracają do swoich ludzkich siedzib, domownicy mieli określony katalog prac i czynności zakazanych, aby nie zakłócić spokoju przebywającym w domostwie duszom i nie wyrządzić im żadnej krzywdy. Do zakazanych zachowań zaliczano:
- głośne zachowywanie się przy stole, śmiech i bieganie – jednym słowem wykonywanie gwałtownych i głośnych ruchów – by nie wystraszyć duszy zmarłych
- siadania na krzesła i ławy, bez uprzedniego zmiecenia z nich ewentualnej duszy, która w tym miejscu przysiadła – by nie usiąść na duszę zmarłego
- sprzątanie po wieczerzy – by zmarły mógł się posilić
- wylewania wody przez okno – by nie oblać błąkającej się duszy
- palenia w piecu – bo wierzono, że dusze wchodzą do domu także kominem
- szycia, tkania czy przędzenia – by nie przyszyć i tym nie uwięzić duszy, która nie mogłaby wrócić na tamten świat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉