Kolejne trzydzieści jeden dni za mną, dni upalnych i wakacyjnych, ale ja nie zwalniam tempa.
Na blogu w lipcu pojawiło się dwadzieścia trzy posty, co oznacza, że niemalże codziennie opublikowałam nowy wpis. To tak nie do końca jest, bo posty pojawiły się w ciągu osiemnastu dni, a przez trzynaście dni blog pozostawał bez nowego wpisu. Tak układały się rocznice w mojej rodzinie.
Dwadzieścia trzy posty to osiem postów urodzeniowych, trzy ślubne i dwanaście pogrzebowych. Co znów zamyka bilans na minus, gdyż w lipcu było o cztery więcej zgonów niż urodzeń.
Najwięcej lat upłynęło od dwóch rocznic urodzin – 250 lat temu – w 1773 r. na świąt przyszła moja praprapraprapra(5)babci Małgorzata z Zawadzkich oraz praprapraprapra(5)dziadek Jakub Szczapik. Z kolei zaledwie 19, a może już 19 lat upłynęło od śmierci moje babci Janinki.
👶👧👦
Rocznice urodzinowe przypadały w siedem dni – 3 lipca przypadały dwie rocznice, a kolejne sześć przypadło w pojedyncze dni lipca – w sumie opublikowałam osiem postów dotyczących rocznic urodzin moich przodków.
Najmniej, bo 150 lat, upłynęło od narodzin mojej prapra(2)babci Aleksandry Lech, późniejszej żony Jana Borzyma. Prapra(2)babka urodził się 3 lipca 1873 r. w Mrozach, a później wraz z rodzicami przeniosła się do Rudki i stamtąd wyszła za mąż za mojego prapra(2)dziadka Jana.
Po drugiej stronie urodzinowych rocznic
są dwa wpisy dotyczące narodzin sprzed 250 laty.
11 lipca 1773 r. w Woli Rafałowskiej urodził się Małgorzata córka Karola i Zuzanny
małżonków Zawadzkich – moja praprapraprapra(5)babcia. Po dwunastu dniach – 23
lipca, także wspominałam 250 rocznicę narodzin mojego przodka. Tym razem 23
lipca 1773 r. w Janowie urodził się Jakub Szczapik syn Józefa i Barbary.
👰👫👪
Lipiec jako, że nie jest miesiącem typowy, a wręcz jest miesiącem bardzo nietypowym jak na śluby, przyniósł trzy nowo zawarte związki małżeńskie, w każdym przypadku były to ślubu wdowie.
Najmniej bo tylko 145 lat upłynęło od ślubu mojego praprapra(3)dziadka Jana Wróblewskiego, wdowca po mojej praprapra(3)babce Józefie Szczapikównie, który 7 lipca 1878 r. ożenił się z dwadzieścia lat młodszą panną Katarzyną Czyżewszczanką. Czterdziestojednoletni Jan, dzięki dwudziestojednoletniej małżonce doczekał się jeszcze dziewięcioro dzieci. To między innymi dzięki niemu rodzina Wróblewskich w powiecie mińskim nadal jest tak liczna, choć wielu może nie zdaje sobie sprawy z tego jak są ze sobą powiązani rodzinnie.
Trzydzieści lat wcześniej, w 1848 r., dokładnie 17 lipca na ślubnym kobiercu stanął Jan Lech – mój prapraprapra(4)dziadek, także wdowiec, po Marcjannie z Gromulskich, a obok niego stanęła Marianna Włodarska panna, młodsza od swojego małżonka o równo dwadzieścia lat. Małżeństwo to trwało, aż osiemnaście lat i wydało na świat czworo dzieci.
Najwięcej zaś lat upłynęło od ślubu Jakuba Wąsaka i Agnieszki Jaworskiej, którzy zawarli związek małżeński 181 lat temu – 6 lipca 1842 r. Jakub Wąsak, mój prapraprapra(4)dziadek był już wówczas wdowcem po Agacie z Laskowskich, zaś Agnieszka Jaworska była wdową po Marcinie, a sama pochodziła z rodziny Muraskich.
💀👻😥
Dwanaście rocznic zgonów, w dwanaście dni.
Najmniej, bo tylko 19 lat upłynęło od śmierci mojej babci Janinki z Wąsaków Wróblewskiej. Niby to tylko 19 lat, które gdy zestawimy z 250, to jedynie mała część, ale dla mnie te 19 lat to bardzo dużo, to całe moje dorosłe życie, życie bez tak ważnej osoby jaką była dla mnie babcia. Jednak jej śmierć nie poszła na marne, bo właśnie w 2004 r., po pogrzebie babci zaczęła się moja przygoda z genealogią i jak widać trwa nadal, rozwija się, przeistacza się i nie widać jej końca.
Najodleglejszą rocznicą śmierci upamiętniał post z 10 lipca, który wspominał zgon mojej praprapraprapraprapra(7)babki Barbary Zawiszyny, zmarłej 10 lipca 1789 r. w Kuflewie.
Lipcowe wpisy nie były tylko suchymi faktami o urodzeniu, ożenku lub wydaniu za mąż i zgonie moich przodków. Próbowałam nimi przywołać miejsca i wydarzenia związane z przodkami. Ożywić trochę Ich świat, który od kliku, czy kilkuset lat już nie istnieje, bo skończył się wraz z kresem Ich życia. W związku z tym na „Drogach Przeszłości” w lipcu można było przeczytać:
- o drodze przez las, którą w lipcowym słońcu z dzieckiem na ręku 210 lat temu przemierzał Maciej Kania mój praprapraprapra(5)dziadek chcąc ochrzcić moją prapraprapra(4)babcię Małgorzatę
- o historii Rudki, w tym szczególnie o Sanatorium dla Piersiowo Chorych i o jego pomysłodawcy i budowniczym doktorze Teodorze Duninie
- o tym kim byli chrzestni moich przodków, oraz kto świadkował przy spisywaniu aktów urodzeń
- o tym czym były i jak wyglądały tablice likwidacyjne – chyba Was przekonałam, że warto po nie sięgać?
- o chrzestnej księdza Stanisława Gromulskiego – mojej prapra(2)babci Juliannie z Wójcicikich Wróblewskiej oraz o samym księdzu Gromulskim – kapelanie Wojska Polskiego, duchownym zamęczonym przez nazistów w czasie II wojny światowej
- o licznym potomstwie, szczególnie gdy mężczyzna brał sobie za żonę dużo młodszą od siebie kobietę
- o początkach mojej pasji genealogicznej
- o kwerendzie zatytułowanej „na tropie Zawiszków, Kasprzaków i Bąbolów”
- raz jeszcze o Woli Rafałowskiej i budnikach produkujących potaż
- o odszukaniu kolejnego pokolenia Zawadzkich i Gontarskich, a konkretnie ich ślubu, który miał miejsce 1 marca 1772 r., ale w marcu jeszcze o nim nie wiedziałam
- o świętym Bonawenturze i świętym Jakubie
- o audycji w RDC dotyczącej Stanisławowa, nagranej z okazji 500-lecia lokacji miejscowości
- o tym, że ciągle należy szukać, bo czasem można znaleźć coś co potrafi zmienić naszą genealogię i sposób patrzenia na danego przodka – czyli o odkrytym bracie przyrodnim mojego praprapraprapra(5)dziadka Kazimierza Bilińskiego – Grzegorza, poczętego z mojej prapraprapraprapra(6)babki Sabiny i jej pierwszego męża Michała Stelmacha vel Stelmaszczyka
- o tym, że nie zawsze rodzice dożywali przy własnych dzieciach, a niektóre teściowe były nadal ważne w życiu zięciów, mimo że ich córki zdążyły umrzeć, a ich miejsce zajęła inna kobieta
- o pogrzebie w niedzielę
- o ślubie moich praprapraprapra(5)dziadków Józefa Wąsaka i Franciszki z Pazdyków wdowy po Tokarskim, którzy ślubowali 16 maja 1790 r. – niestety w maju nie miała o tym pojęcia
- o Liwcu jako miejscowości, a nie rzece
- o Mathias-ie który raz był Maciejem, a raz Mateuszem
- o parobku dworskim z browaru kałuskiego i chłopie pańszczyźnianym z Zawody, który po kilku latach kupił dom w Kałuszynie, a przy okazji o nowych zdigitalizowanych źródłach do genealogii – aktach notarialnych (na razie repertorium i skorowidze) z powiatu mińskiego
- o różnicach między tabelarycznym aktem zgonu, a narracyjnym
- o narodzinach mojego praprapraprapra(5)dziadka Baltazara Guta urodzonego 2 stycznia 1757 r. oraz mojej praprapraprapra(5)babci Justyny Karczyk urodzonej 16 czerwca 1763 r. – kolejny odkryte niedawno metryki do uzupełnienia genealogicznych luk
- o mojej wycieczce do Wodyń i fotografiach zabytkowego kościoła, który się tam zachował
- o zgonie mojego praprapraprapra(5)dziadka Szczepana Duczka, który zmarł 6 lutego 1846 r.
- o bednarstwie jako ważnym rzemiośle wiejskim
- o zgonie mojego prapraprapraprapra(6)dziadka Andrzeja Standziaka, zmarłego 5 marca 1811 r.
- i innych zapewne ciekawych rzeczach, ale to tylko Wy drodzy czytelnicy wiecie co Was tak naprawdę zaciekawiło
Pamiętajcie zawsze możecie się do mnie odezwać, możemy razem podyskutować, nie tylko o moich przodkach, ale też o miejscach z nimi związanych, czy wydarzeniach jakie rozgrywały się być może na ich oczach.
I jeszcze statystyka czytelnicza:
W lipcu blog odwiedziła, znów rekordowa liczba Czytelników – 638!
DZIĘKUJĘ WAM ZA TO – widać, że blog jest czytany, cieszy mnie to niezmiernie.
Ze swojej strony obiecuje kolejne wpisy, pierwszy już w czwartek, a Was proszę o dalszą lekturę J