W ostatnią niedziele przed adwentem, 25 listopada 1832 r., tuż po błogosławieństwie kończącym niedzielną sumę, o godzinie 13:30, w kościele w Jeruzalu został zawarty związek małżeński między Pawłem Prendotą, a Brygidą Duczek – moimi prapraprapra(4)dziadkami.
W treści aktu małżeństwa ksiądz Tomasz Przygodzki zapomniał dodać miesiąca w którym ślub został zawarty, wpisał jedynie datę dzienną zawarcia związku małżeńskiego, ale miesiąc listopad wynika z wpisanych niżej datach zapowiedzi, z których ostatnia została wygłoszona w tym samym dniu, w którym zawarto małżeństwo – 25 listopada, a także z kolejnego aktu ślubu wpisanego niżej w księdze, który również odbył się 25 listopada – tu już pleban zapisał pełną datę z dniem, miesiącem i rokiem. Mając na uwadze powyższe nie ma wątpliwości, że moi prapraprapra(4)dziadkowie zawarli związek małżeński w imieniny Katarzyny. Co ciekawe obrzęd udzielenia ślubu nie trwał długo, bo wspomniany kolejny ślub odbył się o godzinie 14:00. Były to śluby udzielane poza mszą świętą, które ograniczały się jedynie do formularza niezbędnego do prawidłowo udzielonego sakramentu, dlatego pleban nie potrzebował za dużo czasu.
W akcie czytamy, że Paweł Prandota miał skończone 18 lat i 9 miesięcy, był kawalerem i parobkiem, urodził się w Lipinach i tam także zamieszkałym. Jego rodzicami byli zmarli już wówczas Jan i Marianna z Żaczków małżonkowie Prandotowie. Zaś Brygida, a właściwie Bregitta bo tak zapisano ją w akcie, Duczkówna miała 17 lat, urodziła się w Kamieńcu, a mieszkała w Dembowcach, gdzie utrzymywała się ze służby. Jej rodzicami był żyjący jeszcze Stefan Duczek i zmarła Brygida z Choszczów, po której zapewne moja przodkini otrzymała imię.
Zapowiedzi przedślubne zostały wygłoszone jedynie w parafii jeruzalskiej, bo na jej terenie mieszkali oboje nupturienci, nie ważne było wówczas, że Brygida pochodziła z sąsiedniej parafii Wodynie, wzięto tylko pod uwagę, że od pewnego, nie wiemy jakiego czasu, przebywa ona na służbie we wsi Dembowce. Pleban z Jeruzala odczytywał zapowiedzi przedślubne moich przodków w trzy kolejne niedziele, a mianowicie 11 listopada, 18 listopada i 25 listopada. Praktyką było, że zapowiedzi czytano na najważniejszej niedzielne mszy świętej, czyli na sumie, a więc jeszcze tego samego dnia, w którym moi prapraprapra(4)dziadkowie ślubowali sobie wierność małżeńską zostały odczytane ostatnie, trzecie zapowiedzi.
Paweł Prandota syn Jan i Marianny z Żaczków urodził się jak wpisano w akt małżeństwa w Lipinach w parafii Jeruzal. Z moich poszukiwań genealogicznych wynika, że przyszedł na świat 22 stycznia 1814 r., co naturalnie było w styczniu wspominane na „Drogach Przeszłości” >>>LINK<<<. Z aktu urodzenia wynika, że chwili ożenku Paweł miał osiemnaście lat i dziesięć, a nie dziewięć miesięcy jak podaje metryka ślubna. Dokładnie trzy dni przed ślubem skończył dziesiąty miesiąc swojego dziewiętnastego roku życia. Warto na to zwrócić uwagę, bo dość rzadko księża wpisywali dokładny wiek młodych, zazwyczaj zaokrąglali go do pełnych lat, a nie miesięcy. Być może w tym przypadku ksiądz Tomasz Przygodzki administrator parafii w Jeruzalu zdecydował się na podanie także miesięcy, aby „postarzyć” Pawła, który był nadal młodym niespełna 19-letnim chłopakiem. Przyczyny wczesnego ożenku mojego przodka możemy doszukiwać się w jego sytuacji rodzinnej – w chwili ślubu był sierotą. Jego ojciec Jan, zmarł, gdy mały Paweł miał zaledwie trzy i pół miesiąca, miało to miejsce 5 maja 1814 r. także w Lipinach i na blogu było wspominane >>>LINK<<<. Mój prapraprapra(4)dziadek nie pamiętał swojego ojca i jak pokazują dalsze poszukiwania został wychowany jedynie przez matkę Mariannę z rodu Żaczków, która po śmierci męża pozostała w ciężkiej sytuacji życiowej. Świeżo po porodzie, z maleńkim synem na ręku, osłabiona i zmęczona opieką nad dzieckiem, a także ze starszymi dziećmi, z których najstarsze miało 17 lat – była to córka Tekla, młodsze dzieci miały odpowiednio 14 lat – Helena, 12 lat – Elżbieta i 4 latka – Franciszka. Jak widać małżonkowie Prendota mieli same córki i najmłodszego syna Pawła, mojego prapraprapra(4)dziadka. Na pewno Mariannie nie było łatwo po śmierci męża, pozostawił ją z piątką dzieci, w tym z czterema córkami, które musiała wydać za mąż, a żeby to zrobić dobrze, musiała je uposażyć w posag, na który zapewne nie było jej stać. Pomimo niełatwej sytuacji owdowiała Marianna nie zdecydowała się na powtórny ożenek, dzięki któremu mogłaby rychło sprowadzić do domu chłopa, który był niezbędny do wykonywania prac polowych, zważywszy, że szło lato, a więc czas w zmorzonych i ważnych obowiązków gospodarskich, w tym zbiór siana i zboża, który miał zapewnić bezpieczeństwo żywieniowe dla inwentarza, a także dla całej rodziny, której głową została nagle Marianna z Żaczków Prendocina. Moja praprapraprapra(5)babka wolała wydać za mąż córkę Teklę i jej oraz zięciowi oddać we władanie gospodarstwo. Toteż Tekla w ciągu dwóch lat od śmierci ojca wyszła za mąż za Tomasza Podstawkę, który prawdopodobnie przejął gospodarstwo po zmarłym teściu. Gdy po upływie osiemnaście lat po śmierci ojca mój prapraprapra(4)dziadek Paweł żeni się to wówczas występuje jako parobek w Lipinach, a więc na pewno nie przejął zagrody po ojcu, więc tym bardziej można domniemywać, że zrobił to któryś z jego szwagrów, a że zagroda w 1814 r. pozostała bez gospodarza, jedynie z gospodynią i gromadką dzieci, z których dwoje najmłodszych nie było jeszcze w stanie pracować, to należało szybko znaleźć nowego gospodarza, co uczyniono wydając za mąż najstarszą córkę. To też najmłodszy Paweł, gdy dorósł nie miał już możliwości na objęcie ojcowizny, więc aby mieć za co żyć, musiał iść do pracy jako parobek. Być może był nawet parobkiem u swojego szwagra i pracował na ojcowskich morgach, a może pracował u sąsiada, a nawet wuja czy stryja, którzy mieszkali w Lipinach. Informacji takiej niestety brakuje w akcie małżeństwa, ale zważywszy na to, że zezwolenie na zawarcie małżeństwa Pawłowi wydał sam Tomasz Podstawka będący jego szwagrem i opiekunem obrany na radzie familijnej, to możemy z dużym prawdopodobieństwem uznać, że mój prapraprapra(4)dziadek służył za parobka u swojego szwagra Tomasza, który objął gospodarstwo po zmarłym teściu, a jeśli nawet nie służył u szwagra to mógł u niego nadal mieszkać, a służyć np. u sąsiada. Związek Pawła i jego szwagra Tomasza był dość silny, skoro występuje on jako opiekun mojego przodka. Być może rada familijna wybrała właśnie Podstawkę na opiekuna młodego Prandoty, ze względu na to, że był on najstarszy z rodziny i zadecydowały tu względy starszeństwa.
Co ciekawe świadkami ślubu był także wspomniany opiekun Pawła – szwagier Tomasz Podstawka, który miał wówczas 40 lat i mieszkał na gospodarstwie w Lipinach oraz pochodzący także z Lipin Wojciech Wróbel, mający 60 lat. Możliwe, że chodzi tu o mojego praprapraprapra(5)dziadka, który w Lipinach się urodził, tam założył rodzinę i wychowywał dzieci, a potem przeniósł się do Janowa pod Mińsk Mazowiecki, choć Wojciech powinien wyprowadzić z Lipin już się przed 1830 r., zważywszy na to, 2 lutego 1830 r. jego syn Jacenty, a mój prapraprapra(4)dziadek ożenił się z panną z Janowa Franciszką z Jałówków >>>LINK<<<, a małżonka Wojciecha – Zofia także zmarła już pod Mińskiem, konkretnie w Budach Janowskich, 21 maja 1831 r. >>>LINK<<<. Dlatego nie mam pewności, czy na ślubie mojego prapraprapra(4)dziadka Pawła Prendoty w listopadzie 1832 r. na pewno świadkował Wojciech Wróble będący moim praprapraprapra(5)dziadkiem – wiele wskazuje na to, że raczej nie. Szczególnie, że w tym czasie w parafii Jeruzal żył jeszcze jeden Wojciech Wróble syn Tomasza i Marianny urodzony w 1777 r., który w 1799 r. ożenił się z Marianną Czajkowianką, w po jej śmierci ożenił się powtórnie w 1836 r. z Teklą Puchalską, zmarł w 1844 r. także w Lipinach. Z niemalże 100% pewnością można uznać, że mojemu prapraprapra(4)dziadkowi na ślubnym kobiercu świadkował Wojciech Wróble syn Tomasza, który nie był moim przodkiem, przynajmniej nie tym bezpośrednim. Jedno jest pewne, młody Paweł Prendota biegający po Lipinach nie jeden raz spotykał mojego praprapraprapra(5)dziadka Wojciecha Wróbla, zanim ten postanowił się przenieść do Janowa.
Brygida Duczek w chwili stawania na ślubnym kobiercu była już półsierotą. Jej matka, także Brygida, zmarła 29 lipca 1824 r. we wsi Kamieniec w parafii Wodynie – co oczywiście wspominałam latem na blogu >>>LINK<<<. Osierocona w wieku dziewięciu lat dziewczynka także nie miała łatwego życia. Mając dziewiętnaście lat była już na służbie w Lipinach. Nie wiadomo kiedy opuściła dom rodzinny, w którym ojciec Szczepan układał sobie na nowo życie z panną Marianną Patolecianką, którą poślubił pół roku po śmierci pierwszej żony, dokładnie 14 stycznia 1825 r. >>>LINK<<<. Podobnie jak w przypadku matki Pawła, tak także ojciec Brygidy pozostał, po śmierci żony z małymi dzieci, z których najstarsza była moja prapraprapra(4)babka Brygida, a młodsze miały 6 lat – Apolonia, 3 lata – Grzegorz i nowo narodzona Klara, która zmarła mając zaledwie 2 miesiące. To właśnie jej poród moja praprapraprapra(5)babka Brygida Duczkowa przepłaciła życiem. Szczepan z drugą żoną miał jeszcze ośmioro dzieci, z których przeżyło minimum pięcioro, a więc moja prapraprapra(4)babka miała dość liczne rodzeństwo przyrodnie. Niestety często zdarzało się tak, że w takich sytuacjach macocha troszczyła się tylko o byt swoich dzieci, pomijając pasierbice i pasierbów, którzy mieli przez to bardzo ciężki żywot. Wyobrażam sobie, że Brygida jako najstarsze dziecko z pierwszego małżeństwa miała najbardziej uprzykrzane życie przez macochę i być może dlatego jako nastolatka zdecydowała się lub wręcz została zmuszona do pójścia na służbę do obcych, do sąsiedniej wsi Dembowce, gdzie poznała swojego późniejszego męża Pawła Prandotę.
Małżeństwo Pawła i Brygidy trwało 41 lat. Pierwsza zmarła Brygida, a miało to miejsce 17 lutego 1874 r. w Gołębiówce >>>LINK<<<, gdzie wówczas małżonkowie mieszkali, bo mój prapraprapra(4)dziadek był ogrodnikiem w tamtejszym dworze. Paweł bez żony przeżył jedynie sześć dni, zmarł 23 lutego 1874 r. >>>LINK<<<.
Przez przeszło 40 lat wspólnego pożycia małżeńskiego Prandotowie wydali na świat dziesięcioro dzieci, pierwsze dziewięcioro urodziło się jeszcze w Lipinach, a ostatnie, dziesiąte już w Gołębiówce. Toteż możemy przyjąć, że moi prapraprapra(4)dziadkowie przenieśli się z Lipin do Gołębiówki między 1854 r., a 1859 r., choć badając dalsze losy ich dzieci, można okres ten zawęzić do czasu między 1856 r., a 1859 r.
- w 1835 r. urodził się syn Jan, który zmarł po 11 tygodniach – rodzice zapisani byli jako wyrobnicy z Lipin.
- w 1836 r. urodziła się wyrobnikom z Lipin córka Brygida, która w 1852 r. wyszła za mąż za Jana Kiełbasę syna Franciszka i Wiktorii z Włodarków, pochodzącego ze wsi Borek, gdzie był służącym. W chwili ślubu Brygidy jej rodzice mieszkali już na gospodarstwie w Lipinach.
- w 1839 r. urodziła się kolejna córka Marianna, która była moją praprapra(3)babcią. W chwili narodzin drugiej córki Paweł i Brygida byli gospodarzami w Lipinach. Marianna mieszkając z rodzicami na gospodarstwie w Gołębiówce, w dniu 19 listopada 1860 r. wyszła za mąż za Józefa Pieniek syna Franciszka i Marianny z Kaniów, a ich rocznicę ślubu niedawno przypominałam na blogu >>>LINK<<<.
- w 1842 r. urodził się syn Antoni, w domu rodziców, którzy byli wówczas gospodarzami w Lipinach. Syn niestety zmarł po 10 tygodniach życia.
- w 1843 r. w rodzinie gospodarzy z Lipin, urodziła się córka Petronella. Dziewczynka zmarła w 1856 r. w Lipinach mając dziesięć lat.
- w 1846 r. urodziła się córka Małgorzata, która zmarła w 1848 r. jako dziecko mające rok i trzy kwartały, jej rodzice byli wyrobnikami zamieszkałymi w Lipinach.
- w 1849 r. urodziła się córka Elżbieta, której rodzice byli wyrobnikami z Lipin. Elżbieta w 1874 r. wyszła za mąż za Piotra Pieńka syna Franciszka i Marianny Kani, który był bratem rodzonym mojego praprapra(3)dziadka Józefa Pieńka męża Marianny Prandota, a więc siostry Elżbiety – obie siostry Prandota, wyszły za dwóch braci Pieniek. W chwili ślubu Elżbiety jej ojciec Paweł był już ogrodnikiem dworskim w Gołębiówce. Co ciekawe w ciągu pierwszych ośmiu dni trwania małżeństwa Elżbiety zmarli jej oboje rodzice.
- w 1852 r. urodził się syn Walenty, którego rodzice na powrót są zapisywani w metrykach jako gospodarze z Lipin. Walenty mieszkając z rodzicami, gospodarzami w Gołębiówce, ożenił się w 1872 r. w parafii Kałuszyn z Małgorzatą Kania córką Franciszka i Heleny z Wójcików, pochodzącej z Gołębiówki.
- w 1854 r. w rodzinę gospodarzy z Lipin urodził się syn Marcin, który zmarł po dwóch tygodniach od urodzenia.
-
w 1859 r. urodził się Jan,
zapisany jako Prędota. Oboczność nazwiska jest związana z tym, że małżonkowie
Paweł i Brygida od niedana mieszkali w parafii Kałuszyn i przez to byli tu
nowi, a ksiądz pleban nie znał ich nazwiska i stąd błędnie je zapisał. Do tej
pory wszystkie dzieci urodzone w parafii Jeruzal, były zapisywane pod nazwiskiem
Prandota, ale nie ma co się temu dziwić z uwagi na to, że była to rodzinna
parafia Paweł, a więc jego nazwisko było dla tamtejszego księdza znane. W
chwili narodzin Jana, jego ojciec Paweł był wyrobnikiem zamieszkałym w
Gołębiówce. Jan zmarł w 1862 r., jako 3-letni syn, zapewne, wyrobników, którzy
co prawda nie zostali tak zapisani w akcie zgonu syna, ale zgłaszający byli
wyrobnikami, więc być może Paweł i Brygida także należeli do tej grupy
wiejskich pracowników rolnych. Gdyby byli gospodarzami, zapewne zgłaszający także
byliby gospodarzami.
W chwili śmierci Pawła i Brygidy ich dzieci były już dorosłe. Z dziesiątki powitych wieku dojrzałego dożyła tylko czwórka:
- Brygida, która miała 38 lat i od 22 lat była mężatką
- Marianna – moja praprapra(3)babka, która miała 35 lat i od 14 lat była mężatką
- Elżbieta, która miała 25 lat i dwa dni przed śmiercią matki, a 8 dni przed śmiercią ojca zdążyła wyjść za mąż. Czy to wesele córki przyprawiło rodziców o śmierć…
-
Walenty, który miał 22 lata i dwa
lata przed śmiercią rodziców ożenił się
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉