sobota, 21 września 2019

Początki są trudne ...

Genealogią zainteresowałam się dosłownie kilka dni przed śmiercią babci - mamy mamy - babci Janki - było to przeszło 15 lat temu. Był początek lipca, ja miałam przed sobą całe wakacje, gorące dni nie sprzyjały przebywaniu na zewnątrz. Dalego znalazłam sobie inne zajęcie w chłodnych ścianach domu. Nie pamiętam co mnie do tego skłoniło, ale właśnie na początku lipca 2004 zaczęłam rozrysowywać na dużym arkuszu papieru wszystkich, których kojarzyłam z opowieści babci, że są naszą rodziną. Chciałam to drzewko, a raczej pajęczynę zlepioną z rożnych rodzin, a czasem tylko pojedynczych osób pokazać babci i podpytać się o konkretne osoby, dopisać brakujących, skorygować błędnie zapamiętane powiązania.
Miałam dużo czasu, wszak wakacje ledwo się zaczęły, ale niestety nie zdążyłam pokazać rysunku babci, która niespodziewanie zmarła 8 lipca późnym wieczorem ...

Po kilku dniach, gdy zamieszanie związane z pogrzebem minęło, dorośli wrócili do swoich zawodowych spraw, w gospodarstwie trzeba było zacząć przygotowywać się do żniw - ja - uczennica - miałam wakacje - czas odpoczynku. Gdy kolejny dzień dłużył mi się przed telewizorem, gdzie nie miałam ochoty na spotykanie się ze szkolnymi koleżankami i kolegami postanowiłam przejrzeć stary album ze zdjęciami, należący do babci.

Album ten, jak pamiętam od najmłodszych lat, był oczkiem w głowie babci. Wśród zdjęć były fotografię jej rodziców, siostry, koleżanek i kolegów oraz wielu innych jak dotąd nie zidentyfikowanych osób. Będąc małą dziewczynką często wykradałam babci album i w tajemnicy oglądałam czarno białe fotografię, które niejednokrotnie były luźno powkładane pomiędzy strony albumu. Babcia zawsze się denerwowała i kazała natychmiast oddać fotografie. Widać, że album miał dla niej bardzo dużą wartość.

Szukając albumu przeglądałam po kolei szuflady starych szaf, tych które babcia przy przeprowadzce do własnego domu zabrała z domu rodzinnego. W końcu znalazłam album, ale znalazłam też inne dokumenty. Wśród nich były nakazy płatnicze podatku rolnego z lat 60, przedwojenne świadectwa szkolne babci, jej tragicznie zmarłego brata oraz te już powojenne mojej mamy i jej sióstr ale również akt podziały majątku pomiędzy moim pradziadkiem (ojcem babci) i jego bratem. W dokumencie tym wymienione były dwa pokolenia (kobiety) do tyłu z imienia i nazwiska panieńskiego - Marianna Wąsak z domu Nowicka (moja praprababcia) i jej siostra Józefa Kołak z domu Nowicka oraz ich matka Marianna Nowicka.
I właśnie chyba ten dokument był impulsem do poszukiwań! Nazwisko jakie nosiła moja praprababcia - Nowicka bardzo mnie zaskoczyło, nigdy o nim nie słyszałam, ale kolejne zaskoczenie przeżyłam 6 lat później, ale o tym już innym razem.

Dziś 15 lat po tym zaskoczeniu, wiem dużo więcej, nie tylko o rodzinie babci, ale również o rodzinie dziadka, którą mogę poznawać jeszcze z jego wspomnień.



Poniżej przedstawiam fotografię z pogrzebu mojego pradziadka Józefa, który zmarł w czasie wojny w 1942 r.
Genealogu, ale nie tylko genealogi - synu/córko/wnuku pamiętaj gdy staniesz nad mogiłą ojca/matki/dziadka/babci na pytanie będzie już za późno :(

Tracisz wtedy bezpowrotnie wielką szansę ...




 
Na zakończenie mój drogi czytelniku dam Ci dobrą radę - parafrazując ks. Jana Twardowskiego - śpieszmy się pytać ludzi o przeszłości, tak szybko odchodzą …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉