W poniedziałek 16 grudnia 1974 r., niemalże tydzień przed Wigilią i Świętami Bożego Narodzenia – najważniejszymi i najbardziej rodzinnymi świętami w roku, w Józefinie zmarł mój pradziadek Aleksander Wróblewski syn Jana i Julianny z Wójcickich. Mój przodek został pochowany na cmentarzu w Jakubowie.
Pradziadek Aleksander urodził się 27 listopada 1889 r. w Józefinie, co niedawno było wspominane na blogu „Drogi Przeszłości” >>>>LINK<<<, a więc w chwili śmierci miał skończone 85 lat. Na nagrobku pradziadka wyryto informację, że żył lat 75. Prawdopodobnie nie był to błąd kamieniarza, a raczej pewna informacja, jaką podała rodzina zamawiająca nagrobek. Aleksander Wróblewski był dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego żoną i moją prababcią była Marianna Pieniek, córka Józefa i Julianny z Osińskich, urodzona 1 marca 1897 r. w Gołębiówce, co także wspominałam na blogu >>>LINK<<<. Małżeństwo między Aleksandrem i Marianną zostało zawarte 6 lutego 1918 r. w kościele parafialnym w Kałuszynie. Rocznicę ślubu moich pradziadków wspominałam na blogu w lutym >>>LINK<<<. Po śmierci mojej prababci Marianny, która zmarła 5 września 1928 r., i naturalnie w tym miejscu odsyłam do wrześniowego postu >>>LINK<<<, mój pradziadek ożenił się powtórnie. Dnia 23 lutego 1930 r. w kościele w Stanisławowie zawarł związek małżeński z Feliksą z Jackiewiczów, pochodzącą ze wsi Zalesie. Ich ślub także wspominałam już na blogu >>>LINK<<<.
Aleksander Wróblewski z dwoma żonami doczekał się czworo dzieci. Z pierwszą żoną miał syna Stefana, córkę Zofię i syna Feliksa – mojego kochanego dziadka. Z drugą małżonką doczekał się jednego syna – Wiktora.
W 1974 r. Aleksander zmarł, pozostawiając owdowiałą żonę Feliksę, która swoje ostatnie lata życia spędziła w Warszawie przy jedynym synu i jego rodzinie. Zmarła w lipcu 1981 r. i spoczęła na wawrzyszewskim cmentarzu.
Mój pradziadek Aleksander Wróblewski zmarł w czasach gdy funkcjonowały już Urzędy Stanu Cywilnego, dlatego jego akt zgonu został spisany przez urzędnika stanu cywilnego w urzędzie gminy Jakubów, a także przez księdza, być może samego proboszcza Ludwika Koniecznego, w kancelarii parafialnej w Jakubowie, a więc metryka zejścia mojego przodka jest przechowywany także w dwóch miejscach – w archiwum USC, a także w archiwum parafialnym. Dziś chciałabym się pochylić nad możliwością pozyskania aktów z Urzędu Stan Cywilnego, bo określa to konkretna ustawa, a jeśli chodzi o archiwa parafialne, to praktyka udostępniania ich zasobu leżą albo w gestii proboszczów, albo jest określona od górnie, przez kurię dla całej diecezji. Niemniej jednak w obu przypadkach stosowana jest bardzo znaczna dowolność, a archiwa te są zasadniczo wyjęte spod prawa cywilnego.
Co do zasady Urząd Stanu Cywilnego przechowuje akty urodzeń przez 100 lat, a akty małżeństw i zgonów przez 80 lat licząc od końca roku kalendarzowego, w którym zostały one spisane. W praktyce wszystkie trzy typy aktów metrykalnych są przechowywane w USC przez 100 lat, gdyż są wpisywane w jedną, współoprawną księgę. Przez okres 100 lat jeśli chodzi o urodzenia i 80 lat przy małżeństwach i zgonach obowiązują ograniczone zasady udostępniania danych, ze względu na przepisy związane z RODO. Po upływie tego okresu, akta są przekazywane do Archiwum Państwowego właściwego miejscowo i tam już każdy i bez ograniczeń może przeglądać metrykalia. Jeśli księga jest współoprawna dla wszystkich trzech rodzajów metryk, wówczas pozostaje w USC do końca najdłuższego okresu ograniczonego udostępniania, zatem akta małżeństw i zgonów leżakują jeszcze przez 20 lat w Urzędzie i oczekują, aż akty urodzeń będą mogły zostać przekazane do Archiwum Państwowego. Nie oznacza to jednak, że nadal ich udostępnianie jest ograniczone, wręcz przeciwnie z takiej współoprawnej księgi, akty zaślubin i zejść powinny być udostępniane na zasadach archiwalnych czyli każdemu i bez wykazania interesu prawnego. Jednak w praktyce wygląda to różnie. W najbardziej pozytywnym scenariuszu udostępnianie takich materiałów odbywa się w obecności urzędnika, który ma chronić akty urodzeń przed bezprawnym przeglądaniem. Niestety w niektórych USC, urzędnicy na czele z kierownikami, interpretują zasadę ograniczonego dostępu do metrykaliów rozszerzająco i jeśli w księdze znajduje się chociażby jeden akt urodzenia, od którego spisania nie upłynęło 100 lat, a pozostałe wpisy dotyczą ślubów i zgonów starszych niż 80 lat to nie udostępniają całej księgi powołując się na klauzulę RODO. Jest to działanie bezprawne, a społeczność genealogiczna podjęła kilka lat temu akcję informacyjną i niemalże szkoleniową w USC, co przynosi bardzo dobre rezultaty i coraz więcej „opornych” Urzędów zmienia swoją politykę udostępniania.
Od śmierci mojego pradziadka minęło niespełna 50 lat, więc księga zgonów, w której zapisano zejście mojego przodka jest nie tylko przechowywana w USC, gdzie pozostanie jeszcze przez przeszło 30 lat, a nawet 50, jeśli była to księga współoprawna, ale także jego akt zgonu nie jest jeszcze udostępniany na zasadach archiwalnych – każdemu i bez ograniczeń, dlatego w celu pozyskania aktu zgonu mojego przodka:
- musiałam się wybrać do Urzędu Miasta Mińsk Mazowiecki, gdzie znajduje się Urząd Stanu Cywilnego, który swoim zasięgiem obejmuje także gminę Jakubów na terenie, której mój pradziadek zmarł.
- zgodnie z przepisami prawa musiałam wykazać pokrewieństwo ze swoim pradziadkiem – najlepiej robić to przez akta małżeństw przodków, w moim przypadku rodziców i dziadków, bo w metryce zaślubin nie tylko są rodzice, czyli kolejne pokolenia, ale także informacja o zmianie nazwiska przez kobietę, co jest ważne szczególnie jeśli pokrewieństwo wykazuje się po linii kobiecej, tak jak ja to robiłam, bo pradziadek Aleksandrę jest ojcem mojego dziadka, a mój dziadek ojcem mojej mamy, więc akt urodzenia mojej mamy nie dokumentował mojego nazwiska panieńskiego. Oczywiście urzędnik stanu cywilnego ma także możliwość sprawdzenia naszego pokrewieństwa w bazie Pesel przechodząc od nas do naszych rodziców, dziadków i tak dalej. Trzeba tylko pamiętać, że nie wszyscy nasi przodkowie są w bazie Pesel. Zgodnie z ustawą Prawo o aktach stanu cywilnego artykuł 45 możemy jedynie wnioskować o udostępnienie aktów, które dotyczą nas samych lub naszych współmałżonków, naszych wstępnych czyli dzieci, zstępnych czyli przodków, ale tylko w linii prostej oraz naszego rodzeństwa. W pozostałych przypadkach musimy wykazać interes prawny.
Już sama nazwa – skrócony odpis aktu zgonu podpowiada, że wydany przez USC odpis będzie zawierał tylko najważniejsze informację. Zaś zupełny odpis będzie bogatszy w dane, ale genealogicznie nadal nie będzie najbogatszy, dlatego genealog udający się do USC po akt zgonu, ale także urodzenia czy ślubu oczywiście może wnioskować zarówno o odpis skrócony jak i zupełny – według uznania i upodobania własnego, ale obowiązkowo powinien zawnioskować o fotokopię czyli potocznie mówiąc o możliwość wykonania zdjęcia aktu wpisanego w księdze. Dziś w dobie telefonów komórkowych i coraz lepszych aparatów w nich wbudowanych wykonanie zdjęcia nie stanowi żadnego problemu, wystarczy tylko wyjąć telefon z kieszeni, otworzyć aplikację aparatu i cyknąć fotkę. Prawo do wykonania fotokopii ma każdy, kto ma prawo do uzyskania odpisu, a urzędnik stanu cywilnego nie może odmówić petentowi sfotografowania aktu. W praktyce odbywa się to tak, że urzędnik zakrywa zwykłymi białymi kartkami akty sąsiadujące z aktem naszego przodka i pozwala na wykonać zdjęcie w kilku ujęciach. Zdjęcie takie nie ma mocy urzędowej, tak jak odpis aktu, ale dla genealoga, któremu akt urodzenia, ślubu czy zgonu przodka nie jest potrzebny w sprawach urzędowych, a jedynie w sprawach genealogicznych jest najcenniejszym odwzorowaniem metryki, gdyż zawiera wszystkie dane jakie zostały w niej zapisane, często także podpisy osób stawiających się.
Ja oczywiście taką fotokopię aktu zgonu pradziadka wykonałam, ale z uwagi, że minęło od zgonu pradziadka tylko 49 lat, to zdecydowałam się jej nie udostępniać publicznie. Gdyby ktoś pytał dlaczego to odpowiadam jak w tej grze w pomidora – RODO 😉
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉