W poniedziałek 22 listopada 1852 r., tuż przed zachodem słońca, o godzinie 15:00 w kałuskim, modrzewiowym kościółku przed ołtarzem stanęli moi praprapra(3)dziadkowie Jan Lech kawaler z Mrozów i Marianna Standziakówna panna z Grodziska, aby zawrzeć związek małżeński.
Ślub moim praprapra(3)dziadkom został udzielony przez ówczesnego proboszcza kałuskiego księdza Michała Pompeckiego w obecności Szymona Kowalczyka lat 37 mającego i Wincentego Osińskiego mającego lat 60, obaj byli gospodarzami rolnymi w Grodzisku.
Mój praprapra(3)dziadek Jan Lech został zapisany w akcie ślubu jako 20-letni kawaler, rolnik z Mrozów, urodzony w Trojanowie w parafii Kuflew syn Jana i Marceli z Gromulskich małżonków Lechów, zamieszkałych w Mrozach. Z kolei moja praprapra(3)babka Marianna ze Standziaków została zapisana jako 18-letnia panna, córka Mikołaja i Małgorzaty małżonków Standziak, urodzona i zamieszkała przy rodzicach w Grodzisku.
Małżeństwo zostało poprzedzone trzema zapowiedziami, które to zostały wygłoszone w trzy kolejne niedziele, a mianowicie 7 listopada, 14 listopada i 21 listopada w parafii kałuskiej, jako że oboje na terenie tej parafii mieszkali.
Jan Lech senior, bo matka Jana juniora wówczas już nie żyła, o czym nie wspomina metryka ślubna oraz oboje małżonkowie Standziak – Mikołaj i Małgorzata wydali ustne zezwolenie na zawarcie przez Jana i Mariannę związku małżeńskiego. Nie zaszło tamowanie małżeństwa, a małżonkowie nie zawarli umowy przedślubnej.
Moi praprapra(3)dziadkowie Jan i Marianna Lech przeżyli w małżeństwie 51 lat, zaledwie sześć tygodni przed 52 rocznicą ślubu Jan zmarł – jego zgon wspominałam dosłownie pięć dni temu, choć zmarł 11 października 1904 r., to na blogu rocznica ta została połączona z rocznicą urodzin, która przypadała 17 listopada >>>LINK<<<.
Przez pół wieku trwania ich pożycia małżeńskiego doczekali się gromadki dzieci i wnuków, a może i prawnuków… Pierwsze lata życia małżeńskiego spędzili na terenie parafii Kałuszyn mieszkając w Mrozach, tam też na świat przyszły ich pierwsze dzieci:
- w 1854 r. urodził się Franciszek, który w 1879 r. ożenił się z Józefą Kozik córką Szymona i Konstancji z Nowaków, z którą miał przynajmniej 5 dzieci – Wincentego, Wiktorię, Małgorzatę, Jana i Rozalię
- w 1856 r. urodziła się Agnieszka, która w 1880 r. wyszła za mąż za Józefa Borzyma z Pełczanki, syna Józefa i Marianny z Ptaków, z którym miała przynajmniej czwórkę dzieci, urodzonych w Pełczance parafii cegłowskiej – Józefę, Apolonie, Jana i Aleksandrę
- w 1858 r. urodziła się Marianna, która także w 1880 r. wyszła za mąż, za kawalera z Grodziska Jana Miklaszewskiego syna Alojzego i Marianny z Gałązków, z którym miała minimum sześcioro dzieci urodzonych w Grodzisku – Andrzeja, Feliksa, Wiktorię, Józefę, Piotra i Stanisława
- w 1860 r. urodził się Józef, który w 1885 r. ożenił się z Anną Nowacką córką Józefa i Katarzyny ze Żmudzinów, z którą miał ośmioro dzieci, w tym, aż sześciu synów – Aleksandrę, Stanisława, Bronisława, Franciszka, Rozalię, Mariannę, Jana i Aleksandra
- w 1862 r. urodził się Piotr, który w 1889 r. ożenił się z Weroniką Koncą córką Karola i Heleny z Osińskich, z którą miał przynajmniej troje dzieci – Stanisława, Kazimierę i Tomasza
- w 1864 r. urodziła się Józefa, która w 1886 r. wyszła za Andrzeja Kozika syna Szymona i Konstancji z Nowaków, a wiec brata Józefy, z którą siedem lat wcześniej ożenił się jej najstarszy brat Franciszek, małżonkowie mieli prawdopodobnie siedmioro dzieci – Aleksandra, Mariannę, Stanisława, Stefanię, Jana, Władysława i Helenę
- w 1866 r. urodziła się Zofia, która w 1890 r. wyszła za Tomasza Żmudzina syna Karola i Katarzyny z Zawisków, z którym miałam minimum trzech synów – Aleksandra, Szczepana i Jana
- w 1868 r. urodził się Stanisław, który w 1894 r. pojął za żonę Małgorzatę Górzyńską ze wsi Łęki w parafii Żeliszew, córkę Michała i Marianny z Kowalczyków, z którą doczekał się pięcioro dzieci – Aleksandra, Stanisława, Mariannę, Annę i Marię Bronisławę, niestety dzieci te umierały jako niemowlęta, a najmłodsza Maria Bronisława zmarła mając 13 lat
- w 1870 r. urodził się Wiktor, który w 1898 r. ożenił się z Marianną z Kąców córką Karola i Michaliny z Orłowskich, z którą miał czterech synów – Konstantego, Aleksandra, Bartłomieja Stefana i Czesława
- w 1873 r. urodziła się Aleksandra – moja prapra(2)babcia, która 27 stycznia 1896 r. wyszła za Jana Borzyma syna Franciszka i Marianny z Bielińskich >>>LINK<<< i oprócz mojej prababci Heleny doczekali się jeszcze trzech córek: Genowefy, Marianny i Władysławy oraz syna Stanisława
Po wydaniu na świat dziesięciorga dzieci, małżonkowie Lech, z Mrozów przenieśli się do pobliskiej, a właściwie sąsiednie wsi jaką jest Rudka i tam jeszcze spłodzili trójkę dzieci:
- w 1875 r. urodziła się Weronika, która w 1897 r. wyszła za maż za Stanisława Górnego syna Franciszka i Rozalii z Zawadzkich, któremu dała czworo dzieci – Juliannę, Stefanię, Aleksego i Mariannę
- w 1877 r. urodził się Feliks, który zmarł w 1913 r. jako 36-letni kawaler – jako jedyny z rodzeństwa nie założył własnej rodziny
- w 1881 r. urodziła się Rozalia, która w 1904 r. wyszła za Wincentego Kurka, urodzonego w Trojanowie z Mikołaja i Katarzyny, z którym miała na pewno syna Kazimierza
W sumie Jan i Marianna Lech doczekali się trzynaściorga dzieci, w tym sześciu synów i siedem córek. Wszystkie te dzieci, co jest fenomenem tamtych czasów przeżyły i założyły własne rodziny, oprócz Feliksa, który zmarł jak się mówiło w tamtych czasach jako podstarzały kawaler, a dziś powiedzielibyśmy łagodniej jako singiel. Sześciu męskich potomków przyczyniło się do zachowania nazwiska Lech na terenie kałuszyńsko-kuflewskim i dalszej okolicy. Wielu z dziej szych Lechów mieszkających w tym rejonie ma wśród swoich bezpośrednich przodków Jan i Mariannę ze Standziaków – moich praprapra(3)dziadków. Lechówny jako zdrowe panny przekazały swoje geny kolejnym pokoleniom. Zanim zmarł Jan Lech, w 1904 r., zdążył wyprawić wszystkie śluby, jakie jego dzieci wzięły. Błogosławił tak samo najstarszemu Frankowi jak i najmłodszej Rozalce, choć między rodzeństwem było 27 lat różnicy, a córka stawała na ślubnym kobiercu po upływie ćwierć wieku, od ożenku swojego brata, który zakładając własną rodzinę pewnie nawet nie przypuszczał, że rodzice obdarzą go jeszcze maleńką siostrzyczką, która będzie w wieku jego własnych dzieci.
Badając losy tej rodziny, uświadomiłam sobie, że choć czasy były ciężkie, choć była bieda, choroby, choć przetaczały się wojny i partyzanckie bitwy, to moi przodkowie – Jan i Marianna potrafili zadbać o swoją rodzinę, pokazuje to nie tyle liczne potomstwo, które Marianna w ciągu 27 lat, niemalże w równych odstępach dwuletnich rodziła, a raczej fakt, że wszystkie te dzieci przeżyły, zatem nie tylko były silne i zdrowe z genów, ale także były dobrze zaopiekowanie, odżywione i wychowane. Marianna choć ciągle w stanie błogosławionym, choć w chacie ciasno, choć pracy dużo, nie wspominając o obrządku czy wyjściu w pole, samo pranie i gotowanie dla takiej gromady potrafiło dobrze dać w kość, dbała i ogarniała wszystkich członków rodziny. Gdy urodziła pierworodnego Franciszka miała zaledwie 20 lat, była młoda i silna, ale rodząc najmłodszą Rozalię miała już 47 wiosen na karku, był już kobietą w sile wieku, po dwunastu wcześniejszych ciążach i porodach, które osłabiły jej organizmy, który także poddawał się pod nawałem pracy codziennej czasem za ciężkiej na kobietę, w tym kobietę w stanie błogosławiony. Nie wiem czy każde z dzieci mieszkało, aż do własnego ślubu pod strzechą rodzicielską, może cześć szło na służbę do dwory czy okolicznych gospodarzy, alby ulżyć rodzicom, bo wykarmienie takie gromady wymagało niemałych środków. Szczególnie, że w domu pojawiały się kolejne dzieci, gdy żenił się najstarszy Franciszek – w 1879 r., to jego matka miała przed sobą jeszcze jedną ciąże i jeszcze jeden poród, a najmłodszy berbeć miał zaledwie dwa lata. Synowie byli na pewno wyręką dla ojca w polu i obejściu, starsze córki zajmowały się młodszym rodzeństwem, rodzina choć duża, żyła razem, blisko siebie z musu, bo chata mała, bo trzeba sobie pomagać. Jan i Marianna musieli być pięknym wzorem rodziców i małżonków, a przede wszystkim musieli być dobrymi i prawymi ludźmi skoro Bóg pobłogosławił ich taką gromadą dzieci i do tego nie zabrał im żadnego, a wiemy dokładnie jaka w tych czasach była umieralność. Dla porównania mniej więcej w tym samym czasie co moja praprapra(3)babka Marianna ze Standziaków Lechowa rodziła moja praprapra(3)babka Marianna z Królaków Nowicka, której dzieci umierały jedno po drugim, po kilku latach, kilku miesiącach, kilku tygodniach, kilku dniach. Z dziewiątki jaką moja przodkini wydała na świat przeżyły tylko dwie dziewczynki, w tym moja prapra(2)babcia Marianna, późniejsze żona Stanisława Wąsaka – ich syn Józef ożenił się z córką Jana Borzyma i Aleksandry z Lech, czyli wnuczką Jana i Marianny ze Standziaków małżonków Lechów, których 171 rocznicę ślubu dziś wspominamy.
Zgonu Marianny ze Standzików Lechowej jeszcze nie udało mi się odnaleźć. Choć zgonu w parafii Kuflew są zindeksowane, aż do 1945 r. to zgonu Marianny Lech próżno tam szukać. Może zmarła w parafii Kałuszyn, a tu indeksy kończą się na 1895 r. dlatego aby to sprawdzić trzeba ręcznie przejrzeć metryki zejść po 1904 r., a może któreś z dzieci zabrało owdowiałą, ponad 70-letnią matkę do siebie, do jeszcze innej parafii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉