Dzień 27 stycznia obfituje w rocznice ślubne, dziś, jak to już na blogu zostało opublikowane przypada:
- 230 rocznica ślubu Kazimierza Bilińskiego i Franciszki Bajszczakówny - moich praprapraprapra(5)dziadków;
- 195 rocznica ślubu Jakuba Kowalczyka i Franciszki Sobkowicz - moich prapraprapra(4)dziadków;
- 184 rocznica ślubu Piotra Osińskiego i Anny Uchmańszczanki - także moich prapraprapra(4)dziadków;
- 137 rocznica ślubu Stanisława Wąsaka i Marianny Nowickiej - moich prapra(2)dziadków;
- oraz 127 rocznica ślubu Jana Borzyma i Aleksandry Lech - moich praprapra(3)dziadków o czym poniżej.
W styczniu i lutym, każdego roku odbywało się najwięcej ślubów. Czasem po dwa, trzy, choć w całym roku, w całej parafii było ich tylko kilkadziesiąt. Na popularność ślubów w okresie karnawału składało się kilka powodów. Po pierwsze, okres od Bożego Narodzenia to czas zabawy, który następował po trwającym cztery niedziele adwencie. W tym okresie odbywały się wzajemne odwiedziny w kręgach rodzinnych i przyjacielskich, a rozpoczęty, zwyczajowo w dniu 6 stycznia, karnawał sprzyjał hucznym obchodzeniu zaślubin. Po drugie okres zimowy to czas, gdy na wsi było więcej czasu, bo prace polowe były zawieszane na czas śniegów i mrozów, a piwniczki i spichlerze wiejskie były jeszcze dość dobrze zaopatrzone. Często po świętach Wielkanocnych rodzinie doskwierał głód, który był rzeczą nader częstą na przednówku. Po trzecie to właśnie temperatura była wielkim sprzymierzeńcem gospodarzy wesel, ponieważ przygotowana żywność nie psuła się tak szybko, a wręcz przeciwnie, naturalnie się konserwowała dzięki panującej na zewnątrz aurze. Młodzi, którzy chcieli wstąpić w związek małżeński z nowym rokiem mieli na to czas do Popielce, którzy rozpoczynał okres Wielkiego Postu i związany z nim religijny zakaz urządzania hucznych zabaw.
Jeszcze w pierwszej połowie XIX w., małżeństwa zawierano w niedziele, w późniejszym okresie zdarzało się, że młodzi prosili o pobłogosławienie swojego związku w inny dzień tygodnia. Tak było w przypadku Jana Borzym i Aleksandry Lech, moich praprapra(3)dziadków, którzy zdecydowali się na ślub w poniedziałek 27 stycznia 1896 r.
Jan Borzym w akcie ślubu występuje jako 28-letni kawaler, żołnierz przeniesiony do rezerwy, urodzony i zamieszkały przy matce w Górach w parafii Jakubów, syn zmarłego Franciszka i żyjącej Marianny urodzonej Bielińska małżonków Borzym.
Aleksandra Lech jest zapisana jako 22-letnia panna, urodzona we wsi Mrozy należącej do parafii Kałuszyn, a zamieszkałą przy rodzicach we wsi Rudka wchodzącej w skład parafii Kuflew, córka Jana i Marianny ze Standziaków małżonków Lech.
Małżonkowie Jan i Aleksandra Lech przeżyli razem 27 lat. Pierwszy zmarł Jan w 1923 r., a Aleksandra zmarła 21 lat później, do końca pozostała wdową. Borzymowie początkowo mieszkali w Rudce, gdzie na świat przyszła ich pierworodna córka – Helena – moja prababcia. Później przez chwilę mieszkali w Górach, zapewne u matki Jana, a później wyprowadzili się do parafii Oleksin, do wsi Mingosy, gdzie Jan zakupił trochę ziemi z parcelowanego wówczas majątku. Tam też urodziły się im kolejne dzieci. W 1902 r. przyszła na świat Genowefa, która wyszła za mąż za Stefana Kuźmę i osiedlili się w Albinowie. W 1906 r. urodziła Marianna, w 1909 r. urodziła się Władysława, najmłodszy był Stanisław, urodzony w 1916 r., który po ślubie z Heleną Kiersztyn pozostał w domu rodzinnym na gospodarstwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉