środa, 6 września 2023

Marianna Standziak – 189 rocznica urodzin


W sobotę, 6 września 1834 r. w Grodzisku, o godzinie 18:00 na świat przyszła Marianna córka Mikołaja Standziaka i jego małżonki Małgorzaty z Kaniów – moja praprapra(3)babcia.

 


 

W niedzielę 7 września 1834 r., po sumie, o godzinie 13:00 stawił się Mikołaj Standziak lat 24 mający, włościanin zamieszkały na gospodarstwie w Grodzisku w towarzystwie swojego równolatka i szwagra Franciszka Kani właściciela osiadłego na gospodarstwie w Gołębiówce oraz Benedykta Kilaka mającego lat 31, włościanina z Porzewnicy. Mężczyźni okazali dziecię płci żeńskiej, które urodziło się w Grodzisku przed 19 godzinami z Małgorzaty z Kaniów, małżonki Mikołaja Standziaka, mającej lat 21. Dziewczynka na chrzcie otrzymała imię Marianna, a jej rodzicami chrzestnymi zostali Franciszek Kania i Teresa Kilakowa z Porzewnicy.

Zazwyczaj na świadków, a także na chrzestnych brano najbliższych sąsiadów. Często było tak, że pierwszy świadek był także ojcem chrzestnym, a żona drugiego świadka matką chrzestną. Dokładnie tak było i w tym przypadku, ale świadkami nie byli sąsiedzi, a rodzina. Franciszek Kania z Gołębiówki to brat rodzony Małgorzaty z Kaniów Standziakowej, czyli rodzącej. Zaś Benedykt Kielak z Porzewnicy z parafii Jeruzal był szwagrem Mikołaja Standziaka, gdyż jego żona – Teresa, która została chrzestną mojej praprapra(3)babki była siostrą Mikołaja. Także wszystko pozostało w rodzinie. Świadkowie i tym samym chrzestni spoza kręgu sąsiedzkiego, nastręczali pewnych problemów. Gdy Małgorzata urodziła o godzinie 18:00, Mikołaj musiał powiadomić Franciszka w Gołębiówce i siostrę z mężem w Porzewnicy, że został ojcem i że prosi ich o świadkowanie i kumowanie następnego dnia, to jest w niedzielę w kościele parafialnym w Kałuszynie. Czy sam wybrał się do brata żony oraz do swojej siostry? Jeśli tak zapewne zrobił to dopiero w niedziele rano, a może jeszcze w sobotę, po szczęśliwym rozwiązaniu, zabrał flaszeczkę dobrego trunku i udał się w drogę. Gołębiówka, względem Grodziska jest położona na północ, zaś Porzewnica na południe, więc Mikołaj nie mógł po drodze do jednej z tych wsi zajść do drugiej. Może wybrał się najpierw do Gołębiówki do domu Kani, bo było bliżej, by opić szczęśliwe narodziny Marysi, a do Porzewnicy wybrał się dopiero niedzielnego ranka. Ciekawe jak to wyglądało.

Marianna nie była pierworodnym dzieckiem Mikołaja i Małgorzaty, którzy pobrali się w 1830 r. – 7 lutego wspominałam ich ślub >>>LINK<<<. Pierwsze ich dziecko, także córka urodziła się w 1832 r. i została ochrzczona imieniem Julianna. Może Mikołaj liczył na syna, a tu znów córka. Jedno jest pewne chrzestnymi nie byli pierwsi lepsi, z tak zwanej łapanki, nie byli także pod ręką, musieli zostać powiadomieni i stawić się u plebana kałuskiego. Franciszek Kania być może był tego dnia w Kałuszynie, wszak była to niedziela, więc mógł być na mszy świętej w swoim parafialnym kościele. Małżonkowie Kielak musieli z Porzewnicy do Kałuszyna przybyć. Dystans jaki mieli do pokonania to około 12 kilometrów czyli zajęło im to dłużej niż pół godziny jeśli zdecydowali się na jazdę koniem i wozem (zakładając, że koń ciągnie wóz z mniej więcej taką samą prędkością jak jedziemy rowerem), zaś jeśli szli pieszo to droga zajęła im minimum 2 godziny i kwadrans, ale pamiętajmy, że drogi w tamtym czasie był piaszczyste, wyboiste, w czasie suszy kurzyło się niemiłosiernie, a po deszczu trakt przypominał bagno, a nie ubitą przeprawę drogową. Franciszek Kania miał najbliżej spośród reszty osób stawiających się na plebani w Kałuszynie. 
 
 
 
 

Wiadomo, że ojcowie, a także inni męscy domownicy nie uczestniczyli w porodach. Asystę porodową stanowiły tylko kobiety. Mężczyzna jeśli był przy rodzącej to raczej tylko w dwóch przypadkach – był to lekarz lub był najbliższą osobą – mężem, bratem, ojcem, synem, a w domu i w najbliższym sąsiedztwie nie było żadnej kobiety. Z reguły, gdy przychodziły na ciężarną skurcze, to panowie opuszczali domy, szli w obejście, a gdy krzyki rodzącej były za głośne, to oddalali się od zabudowań w pole, do karczmy lub do sąsiada. Innym słowem uciekali z chałupy z własnej woli, ale także byli wyganiani, aby nie przeszkadzali. Tradycją było, że to damskie oczy i ręce asystują przy wydaniu na świat nowego życia.

A co robił mój prapraprapra(4)dziadek Mikołaj gdy rodziła się Marianna? O tuż z lektury wcześniejszego aktu urodzenia wiemy gdzie był jeszcze na dwie godziny przed narodzeniem się mojej praprapra(3)babci. Mikołaj Standziak, gdy jego małżonka miała już zapewne słabsze lub silniejsze bóle porodowe siedział w kancelarii parafialnej w Kałuszynie i zgłaszał fakt narodzin jego siostrzenicy, której został także ojcem chrzestnym. W piątek, 5 września 1834 r. o godzinie 16:00 w Grodzisku urodziła się dziewczynka. Jej matką była Marianna ze Standziaków Gromulska, młodziutka, zaledwie 23-letnia wdowa po Stanisławie Gromulskim. Jak nie trudno się domyśleć Marianna Gromulska była rodzoną siostrą mojego prapraprapra(4)dziadka Mikołaja, który zabierając jej dziecko, w obecności akuszerki Elżbiety Sekularowej mającej lat 56, zamieszkałej w Grodzisku i Franciszka Łukasiaka 43-letniego gospodarza z Grodziska udał się 6 września 1834 r., o godzinie 16:00 do Kałuszyna, aby podać wraz z Franciszką Łukasiakową do chrztu swoją siostrzenicę. Dziewczynka otrzymała imię Katarzyna. Co ciekawe w akcie chrztu małej Kasi, jest wyraźnie napisane, że Mikołaj i Marianna byli rodzeństwem rodzonym, ale akt ślubu Marianny Standziakówny i Stanisława Gromulskiego mówi o czymś innym – Marianna występuje co prawda jako panna z Grodziska ale córka Józefa i Jadwigi z Piekarczyków małżonków Standziak. Z aktu urodzenia siostry Marianny – Magdaleny, która przyszła na świat w 1817 r. wynika, że Józef Standziak był wówczas parobkiem u swojego brata Szymona Standziaka, zatem Mikołaj i Marianna nie byli rodzeństwem rodzony, a stryjecznym, gdyż to ich ojcowie byli zrodzeni z jednego ojca i matki. Pominąwszy kwestię pokrewieństwa między moim prapraprapra(4)dziadkiem, a wdową po Gromulskim, z całą pewnością można twierdzić, że Mikołaj Standziak był nieobecny przy porodzie swojej żony, gdyż przebywał mniej więcej w tym czasie w Kałuszynie i chrzcił dziecko zrodzone z Marianny ze Standziaków Gromulskiej. Razem z nim była także Elżbieta Sekularowa babka z Grodziska, a więc można domyślać się, że moja prapraprapra(4)babcia rodziła bez akuszerki, bo ta w tym czasie przebywała w mieście, chyba, że we wsi była jeszcze kobieta zajmująca się przyjmowaniem porodów.

 

Marianna Standziakowa mając zaledwie 18 lat wyszła za mąż za Jana Lecha z Trojanowa, z którym przeżyła ponad pół wieku. Ślub Marianny i Jana będziemy wspominać przed samym adwentem. Pierwszy zmarł Jan, w 1904 r., mając blisko 72 lata, a potem zmarła Marianna, choć jeszcze nie ustaliłam kiedy dokładnie to nastąpiło. 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉