W sobotę, 1 września 1923 r., o godzinie 15:00 zmarł mój prapra(2)dziadek Jan Bożym.
Zgon mojego przodka został
zgłoszony dopiero 15 wrześnie 1923 r., wieczorem, o godzinie 19:00 przez
Stanisława Kucia i Franciszka Gdacza, pełnoletnich gospodarzy z Mingos.
Stawiający oświadczyli, że równo dwa tygodnie wcześniej – 1 września 1923 r.
zmarł w Mingosach 58-letni Jan Bożym, urodzony w Górach w parafii Jakubów, a
zamieszkały w Mingosach, syn Franciszka i Marianny małżonków Bożym, pozostawiając
po sobie owdowiałą żonę Aleksandrę. Ksiądz Marceli Weiss dodał na końcu, że akt
został sporządzony na podstawie zeznań świadków.
Dlaczego akt zgonu został sporządzony tak późno? Przecież, zaraz po śmierci powinien się odbyć pogrzeb, który rodzina musiała zorganizować w porozumieniu z proboszczem, a ten z kolei odprawiając mszę pogrzebową za mojego przodka wiedział, że on nie żyje i należy sporządzić akt zgonu, ale dlaczego zwlekano z tym, aż dwa tygodnie? Przypuszczam, że zwlekano ze sporządzeniem samego aktu, a nie z pochówkiem. Ciało w warunkach domowych, przez dwa tygodnie w temperaturze pokojowej, gdy na dworze było około 15-20 stopni, zaczęłoby się szybko rozkładać. Z ówczesnej prasy możemy się, dowiedzieć, że 1 września 1923 r., o godzinie 4:00 rano temperatura powietrza wynosiła 15 stopni, a więc noc z 31 sierpnia na 1 września była dość ciepła, ale następna noc była chłodniejsza o 3 stopnie. Z dalszych wiadomości metrologicznych wynika, że 1 września, 100 lat temu, poranek i przedpołudnie było pogodne – jasne i ciepłe. O godzinie 7:00 rano na wschodzie i w środkowej części Polski odnotowano temperaturę bliską 20 stopni. Po południu temperatura wzrosła miejscami nawet do 30 stopni, ale tak wysoka temperatura nie obyła się bez lokalnych burz. W oddalonej od Mingos, o około 80 kilometrów, Warszawie, słupek rtęci osiągnął 31,1 stopnia Celsjusza. Na 2 września przewidywano pochmurną pogodę z deszczami i znacznym ochłodzeniem, po południu pogoda miała ulec zmianie za sprawą wiatrów z północnego zachodu i z zachodu. Trzeciego dnia miesiąca września temperatura była już niższa. Do południa wzrastała od +7 do +14 stopni, a popołudniu od +17 do +20 stopni, było pochmurno, ale nie odnotowano opadów, wiatr wiał słaby. Podobną pogodę prognozowano na kolejny dzień, z tym, że miały się zmagać wiatry i miejscami mogły być duże. Wygląda na to, że w kolejnych dniach temperatura nie osiągała więcej niż 20 stopni, niebo było pochmurne i miejscami padał deszcz. Nie mniej jednak w takim temperaturach na pewno nie przechowywano ciała zmarłego w zaciszu domowym, aż do sporządzenia aktu zgonu. W samym akcie także zapisano, że ksiądz opiera się na zeznaniach świadków, a nie na własnym naocznym oglądaniu ciała zmarłego. Zatem można uznać, że mój prapra(2)dziadek został pochowany najprędzej w poniedziałek lub wtorek czyli dwa – trzy dni po śmierci, bo umierając w sobotę po południu raczej nie zorganizowano mu pogrzebu przed, ani w samą niedzielę.
Jan Bożym z Aleksandrą z domu Lech ożenił się 27 stycznia 1896 r. – ślub ich wspominałam już na blogu >>>LINK<<<. Po ślubie urodziło się im minimum pięcioro dzieci, z których w chwili śmierci ojca, dwoje było już praktycznie dorosłe, a trójka jeszcze niepełnoletnia:
Helena – moja prababka miała 25 lat i od 4 lat była mężatką
– o Helenie było już niejednokrotnie na blogu – 9 stycznia przypominałam jej
rocznice śmierci >>>LINK<<<, 17 lutego rocznicę ślubu z
Józefem Wąsakiem >>>LINK<<<, a 27 lutego rocznice urodzin
>>>LINK<<<;
Genowefa miała 21 lat i w kolejnym roku, po śmierci ojca wyszła za mąż za
Józefa Kuźmę;
Marianna miała 17 lat;
Władysława 14 lat;
Stanisław 7 lat;
Małżonka Jana – Aleksandra żyła jeszcze przez 21 lat, zmarła w czasie II wojny światowej, a jej zgon wspominałam 15 marca >>>LINK<<<.
Na podstawie dat urodzenia dzieci można mniej więcej ustalić kiedy Jan i Aleksandra przenieśli się do Mingos. W 1898 r. mieszkali na pewno w Rudce w parafii Kuflew, bo tam urodziła się Helena, później na pewien czas (jak na razie nieznany mi, ale wiem, że pomieszkiwali) przenieśli się do wsi Góry w parafii Jakubów, zapewne do owdowiałej wiele lat wcześniej matki Jana – Marianny, ale już przed 1902 r. musieli się z Gór wynieść, razem z Marianną Bożymową i zamieszkali w Mingosach, bo tu rodzi się im kolejna córka – Genowefa.
Wieś Mingosy pamiętam niemal od urodzenia, w opowieściach babci Janki, wiedziałam dokładnie, że prababcia Helena stamtąd pochodziła, choć wyniki moich badań genealogicznych pokazały co innego – Helena urodziła się w Rudce, jako maleńkie dziecko, być może nawet tego nie pamiętała, mieszkała w Górach i dopiero w wieku max 4 lat osiedliła się z rodzicami w Mingosach. Nie mniej jednak wieś ta zawsze kojarzy mi się z prababcią, której nie poznałam.
Wśród przyszłych rocznic nie będzie już okazji wrócić do wsi Mingosy, dlatego chciałabym dziś przybliżyć trochę faktów związanych z wsią moich przodków, choć nie była to wieś rodowa, a jedynie miejsce zamieszkana. Żaden z moich bezpośrednich przodków nie przyszedł na świat w Mingosach, jedynie przebywał tam czasowo i albo stamtąd wszedł do nowej rodziny jak prababcia Helena, albo tam zmarł jak prapra(2)dziadkowie Jan i Aleksandra, a także praprapra(3)babcia Marianna.
🔅🔅🔅
Mingosy dziś to wieś w gminie Kotuń, położona przy drodze krajowej DK 92, czyli przy dawnym Trakcie Brzeskim, dzięki której przez wieki się rozwijała i nie podupadała. Obecnie miejscowość zamieszkuje 164 osoby.
Historycznie wieś może poszczycić się długoletnimi dziejami. Początków Mingos należy szukać w dobrach Chojeczno, była to wspólna nazwa kilku osad z okolicy drobnoszlacheckiej położonej na prawym brzegu rzeki Kostrzyn. Tymi osadami były: Chojeczno – Cesarze, Chojeczno – Drozdowa Wola, Chojeczno – Gałki, Chojeczno – Kotuń, Chojeczno – Piętki, Chojeczno – Polaki, Chojeczno – Sybilaki, Chojeczno – Widliska, Chojeczno – Wilczonek oraz Chojeczno – Mingosy. Wieś Chojeczno – Mingosy wzmiankowana była już w 1503 r. jako Choyeczno Myndosy. W 1535 r. już pod nazwą jednoczłonową jako Myngossy, w późniejszym okresie nazwa zapisywana była także w formie Myngozi (1540 r.), Myngozy (1541 r.), Mingosze, Mingoszy, Mingossi (1547 r.), Myngoszi (1547 r.), Mingoszi (1548 r.), Mingossy (1578 r.). Wieś leży w historycznej ziemi liwskiej. Od 1547 r. należy do parafii Oleksin, choć w 1578 r. należała do parafii w Niwiskach, może to świadczyć o problemach w formowaniu się nowo powstałej parafii w Oleksinie, wsi, która była lokowana na surowym korzeniu. Pierwsza wzmianka o Mingosach pochodzi z 1503 r. kiedy to Michał, Jerzy i Ścibor pochodzący z Chojeczna – Mingos i Chojeczna – Widlisk oświadczyli, że dokonali wraz ze Stanisławem Wojsławskim zamiany dóbr w okolicy szlacheckiej Chojeczno – Widliska. W 1522 r. Ścibor piszący się z Polkowa – Piotrowic i z Chojeczno – Mingosy został pozwany przez Macieja, Jana, Stanisława i Mikołaja tenutariuszy z Jagodnego. Z rejestrów poborowych dowiadujemy się ile ziemi w XVI w. użytkowano w Mingosach – w 1535 r. płacono podatek od półtorej włóki szlacheckiej bez kmieci, w 1540-1541 r. tylko od jednej włóki i także bez kmieci. Już w 1563 r. zapłacono podatek od dwóch włók i młyna o jednym kole. W 1567 r. wieś już była znacznie rozwinięta – podatek został uiszczony od dwóch włók osiadłych oraz od dwóch zagrodników, tkacza, rzemieślnika i nadal od jednego koła młyńskiego. W 1578 r. Katarzyna Mołczynka zapłaciła pobór od dwóch włók osiadłych oraz od szewca i młyna jednokołowego. Według rejestru pogłównego z 1676 r. ówczesnymi właścicielami Mingos byli w częściach Jakub Biernacki herbu Poraj, Glinka z rodziny pieczętującej się herbem Trzaska oraz Stanisław Żaboklicki herbu Jastrzębiec.
Mingosy weszły w skład powstałej w 1547 r. parafii w Oleksinie, której fundatorem był Aleksy Bojemski. Parafia została erygowana 20 lipca 1547 r. przez biskupa poznańskiego Benedykta Izdbieńskiego. Wówczas wieś Mingosy został włączona do nowo powstałej parafii, jako także nowopowstała, choć z innych źródeł wiadomo, że miejscowość ta istniała już przynajmniej od mniej więcej pół wieku. Parafia została uposażona w dziesięciny ze wszystkich wiosek należących do dóbr Bojemskich, ale także z wiosek za Kostrzyniem jak Wilczonek, Gałki, Jagodne i oczywiście Mingosy. Choć powszechna jest wiedza o zachowanych księgach parafialnych z Oleksina jedynie od 1810 r. to ostatnio dotarłam do tekstu powołującego się na rękopis J. Ornocha z 2005 r., który twierdzi, że księgi oleksińskie zachowały się od 1750 – 1754 r. Gdyby udało się ustalić miejsce znajdowania się tych metrykaliów mogłabym swoją linię Dębowskich i Osińskich, ale także Sobkowiczów, Pilichów, Grabarczyków/Drabarczyków czy Dekarczyków poprowadzić znacznie głębiej niż do początków XIX w.
Początek XVIII w. w parafii Oleksin był dość trudny, ponieważ tereny te objęła epidemia dżumy, która przesiliła się dopiero zimą 1705 r. Na skutek choroby wymarła połowa parafian, zapewnie klęska ta nie ominęła Mingos, zwarzywszy, że znajdowały się one na dość ważnym trakcie biegnącym ze stolicy na wschodnie rubieże Rzeczypospolitej.
W 1783 r. właścicielami Mingos byli Krzysztof Cieszkowski i Jałowicka. Krzysztof Cieszkowski był zaliczany do jednych z trzech największych właścicieli w ówczesnej ziemi liwskiej. Pierwszy z tej trójki był wojewoda mazowiecki Rudzieński do którego należała Gołębiówka, Patok, Wola Kałuska, a także samo miasto Kałuszyn, Gałki, Kwaśnianka, Kopcie, Proszew część Skibniewa, Wólka Suska, Oszczerze. Drugim był wspomniany Krzysztof Cieszkowski – kasztelan liwski, którego dobra składały się z Jabłonnej, Wólki Jabłońskiej, Kózk, Ogródka, Stawisk, części Trzcianki, Suchocina, Suchej, Choszczy, Ryczycy, Wilczonka i części Mingos, bo drugą cześć posiadała Jałowicka,. Trzecim był podkomorzy Ossoliński który władał częścią Karczewca, Niwiskami, Ostrówkiem, Wyłazami i Ziomakami.
Choć wieś należy do okolicy drobnoszlacheckiej nie wytworzyło się w niej nazwisko od nazwy miejscowości, tak jak to miało zwyczaj w takich zaściankach szlacheckich, np. w nieodległych Gałkach, wchodzących także w skład okolicy szlacheckiej Chojeczno, gdzie wytworzyło się nazwisko Gałęccy, a przedstawiciele tego rodu pieczętują się herbem Junosza.
Mingosy przez wieki ulegała rozrostowi, nie tylko zwiększała się liczba jej mieszkańców, ale także zwiększał się areał ziemi uprawnej, zagospodarowywano nowe, jak dotąd leśne tereny i zaczynano uprawiać coraz większe połacie ziemi. Dla porównania w XVI w. w Mingosach uprawiano zaledwie 2 włóki ziemi co daje około 33,6 hektara – 1 włóka to 30 morgów, a morga to 0,56 hektara. Zaś w 1879 r. uprawiano 323 hektary w tym 344 morgi folwarczne i 194 morgi chłopskie.
Położenie Mingos przy trakcie komunikacyjnym dawał szansę na rozwój miejscowości, a także powodował, że we wsi były „instytucje” typowe dla takiego typu osad. Znajdowała się tam stacja pocztowa na trakcie z Warszawy do Brześcia Litewskiego, oddalona o dwie mile od Kałuszyna, a 16,5 wiorsty przed Siedlcami. O tej stacji pocztowej często można było przeczytać w ówczesnej prasie, gdyż była swoistym punktem orientacyjnym w drodze z Warszawy na wschód i z powrotem – jak każda jedna stacja pocztowa. Z pierwszych lepszych gazet możemy dowiedzieć się, że w 1866 r. w Proszewie w powiecie siedleckim, który był oddalony od Mingos o milę drogi, są do sprzedania Drzewa Cytrynowe i inne rośliny oranżeryjne – w tym przypadku stacja była wyznacznikiem odległości do Proszewa. Stacje pocztowe stanowiły także swoiste biuro ogłoszeniowe, np. w Gazecie Codziennej z 1833 r. można było przeczytać, że na stacji pocztowej Mingosy między Kałuszynem, a miastem wojewódzkim Siedlce można dowiedzieć się o dobrach ziemskich do wydzierżawienia, gdzie chłopi odrabiają od 100 do 150 dni pańszczyzny sprzężajem i od 150 do 200 dni pańszczyzny pieszej inaczej zwanej czeladnej – niestety nie podano jakie to dobra.
Nie tylko stacja pocztowa w Mingosach, ale także karczma była centrum życia, nie tylko miejscowej ludności, ale także przejezdnych – stanowiła także okno na świat. Tu podróżni opowiadali o swoich przygodach w drodze, o odwiedzonych miejscach, przekazywali informację ze innych wsi i miast. Podobnie jak o stacji pocztowej tak i o karczmie rozpisywała się XIX-wieczna prasa. Ciekawe wydarzenie miało miejsce w 1825 r. kiedy to wydział policji komisji województwa mazowieckiego podawał do publicznej wiadomości, że w karczmie w Mingosach położonej w obwodzie stanisławowskiej, w gminie Sionna znaleziono następujące rzeczy: klacz maści kasztanowej łysą, mającą lat około 12, wóz pojedynczy, niekuty, o małych drabinach, a na nim, w nowym worku osiem garnców owsa, a także stary dziurawy worek, damskie futro stare, pokryte zielonym kapotem z siwym kołnierzem, poszewka w paski różowe, ale podarta, płótno grube – 2 łokcie, sukno żółte, takie jak się w wojsku używa na wyłogi – stary kawałek, nożyczki ordynaryjne – 2 pary, szczotka do butów, kłódka, baryłka mała, postronek, pas słoniny, garniec suszonych grzybów, w pończosze kilka kawałków starego mydła, uzdeczka stara. Rzeczy te przez trzy miesiące były do odebrania przez właściciela u komisarza obwodu stanisławowskiego, a potem ulegały przepadkowi. Jak to się stało, że właściciel lub właścicielka, skoro futro było kobiece, pozostawiła załadowany wóz i konia w karczmie, a sama się oddaliła w nieznanym kierunku? Hmm może po prześledzeniu akt komisarza obwodu stanisławowskiego trafiłoby się na jakiś trop, ale nie jest to główny tematem tego postu, więc pozostawiam taką kwerendę dla innych. Ja chciałam tylko w tym miejscu pokazać czym nadzwyczajnym potrafiła żyć przydrożna karczma.
Innym ciekawym artykułem o mingoskiej karczmie, był ten z grudnia 1852 r. – w karczmie przebywał Władysław Tycz, który po opuszczeniu szynku udał się w dalszą drogę. Na stacji pocztowej w Zbuczynie zorientował się, że zaginął mu płaszcz żołnierski jasno-szaraczkowy z guzikami i galonkami złotymi na naramiennikach, przy kieszeni płóciennej wewnątrz klapa do zapinania z drelichu, w pasy niebieskie, w którym znajdował się jego paszport w języku rosyjskim, bowiem Tycz udawał się do Moskwy do drugiego Uczebnego Pułku Karabinierów. Oprócz paszportu były tam także świadectwa: świadectwo Marszałka Szlachty Guberni Warszawskiej, Świadectwo Lekarskie, Świadectwo Szkolne Dyrektora Gimnazjum Realnego w Warszawie, a także metryka urodzenia Tycza. Ciekawe co stało się z płaszczem, czy Tycz pozostawił go przez nieuwagę w karczmie, czy zgubił podczas drogi do Zbuczyna, a może został w drodze okradziony – jedno jest pewne sam Tycz nie wiedział gdzie i w jakich okolicznościach „pozbył” się odzienia. Pewnie wchodząc do karczmy jeszcze go miał, a zatrzymując się na stacji pocztowej w Zbuczynie już był bez płaszcza.
Położenie przy ważnym szlaku komunikacyjnym dla Mingos były z jednej strony dobrodziejstwem, a z drugiej przekleństwem. Utrzymany w dość dobrym, o ile można tak to nazwać stanie gościniec, który zapewne wyróżniał się na tle innych dróg, które były w stanie fatalnym i z drogą nie miały nic wspólnego, był wykorzystywany nie tylko przez cywilów, ale także przez wojsko, w każdych działaniach wojennych. W czasie powstania listopadowego, które później przerodziło się w wojnę polsko – rosyjską, 11 kwietnia 1831 r. II korpus kawalerii polskiej oraz cześć 4 dywizji piechoty stacjonował w Bojmiu, Groszkach i Zawadach. Siły nieprzyjaciela w liczbie 8,7 tysięcy ludzi tj. 40 batalionów, 18 szwadronów i 22 działa, pod wodzą generała Phalena stały wówczas w Mingosach i Jagodnym. Jakim obciążeniem dla obu wsi musiała być taka masa wojska. Armia ta stała na swoich stanowiskach w obu wsiach do 24 kwietnia 1831 r. Następnego dnia dwa pułki kawalerii wyprawiły się z Kopciów ku Suchej, zaś Rosjanie stojący na trakcie zaczęli przerzucać szybko mosty przez Kostrzyń na wysokości Oleksina i Łączki, aby na odgłos dział około 15:00-16:00 przeprawić się na drugą stronę rzeki. Pamiętnikarze wspominają, że 23 kwietnia rozpoczęła się ulewa z miejscowym gradem i trwała bez przerwy, aż do 25 kwietnia, tym samym spowodowała wylanie strumieni i rzek oraz roztopiła nieutrzymywane w należytym stanie drogi. Błotniste drogi stawały się niemalże nie do przebycia przez ciężkie działa, które aby przeprowadzić z punktu A do punktu B należało najpierw umacniać drogi, bo te były bardziej podobne do bagna niż gościńcem. Wyjście z Mingos wojsk rosyjskich było przygotowaniem do bitwy pod Kuflewem. Po bitwie, 28 kwietnia 1831 r. armia rosyjska cofnęła się znów nad Kostrzyń i w okolicach Mingos i Jagodnego, na szosie zatrzymał się Mandersten z 6 batalionami, 6 szwadronami i 12 działam co szacuje się na około 3,1 tysiąca ludzi. Zaś w drugim z XIX-wiecznych powstań narodowych, w czasie powstania styczniowego oddziały Matlińskiego i Czarkowskiego 3 czerwca 1863 r. pod Mingosami wciągnęły w pułapkę oddziały Rosjan i tym samym odnieśli nad nimi wygraną.
W latach 80. XIX w. wieś składała się z 17 domów, w których mieszkało 44 mieszkańców. W 1879 r., po uwłaszczeniu chłopów, którzy otrzymali 344 morgi gruntu nadal do folwarku Mingosy – Sionna należało 194 morgi gruntu, w tym 149 morgów zajmowały grunty orne i ogrody, 1 morgę łąka, 39 mórg lasy, a place i nieużytki tylko 5. W folwarku stało 8 budynków z drewna. Folwark ten został w 1867 r. odłączony od dóbr Polaki.
A teraz trochę współczesności i coś dla amatorów sportów różnych, szczególnie lekkoatletyki. W Mingosach w 1969 r. na świat przyszła Marzena Wysocka polska lekkoatletka, specjalizująca się w rzucie dyskiem. Wielokrotna mistrzyni, reprezentująca Polskę w lekkoatletyce, ale także mistrzyni Polski w podnoszeniu ciężarów, a jako juniorka odnosiła sukcesy w pchnięciu kulą.
Źródła:
Kurier Warszawski z 1923 r., nr 242, 243, 244, 245, 246
Kurier Warszawski z 1852 r., nr 337
Dziennik Urzędowy Województwa Mazowieckiego z 1825 r., nr 511
Gazeta Codzienna z 1833 r., nr 397
Kurier Codzienny z 1866 r., nr 164
Słownik historyczno-geograficzny ziemi liwskiej w średniowieczu
red. T. Jurek
opracowanie M. Piber-Zbieranowska i A. Salina
współpraca E. Kowalczyk-Heyman
Instytut Historii PAN
Warszawa 2017
L. Zalewski
Ziemi liwska. Ludzie, miejscowości, wydarzenia
Wydawnictwo Naukowe Scholar
Warszawa 2002
L. Zalewski
Szlachta ziemi liwskiej. Sejmiki, urzędy ,herbarze
Warszawa 2005
Szkice do dziejów zachodnich przedproży Siedlec
Cisie-Zagrudzie 2002-2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉