piątek, 17 lutego 2023

Józef Wąsak i Helena Borzym – 104 rocznica ślubu

Był rok 1919, właśnie rozpoczął się ósmy tydzień tego roku, w poniedziałek przypadał 17 lutego gdy moi pradziadkowie Józef Wąsak i Helena Borzym, późnym, zimowym wieczorem, o godzinie 19:00 zjawili się w drewnianym kościółku w Oleksinie, aby przysiąść sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Razem z nimi był Stanisław Wasiak i Edward Podajewski pełnoletni gospodarze z Mingos.

Mój pradziadek Józef Wąsak był wówczas kawalerem mającym 25 lat, urodził się i mieszkał w Mariance w parafii Jakubów. Jego rodzicami był Stanisław Wąsak i Marianna z Nowickich, którzy w akcie ślubu syna są zapisani jako zmarli, ale tak naprawdę tylko matka – Marianna zmarła, ojciec – Stanisław jeszcze żył, zmarł ponad rok później, gdy nad Polską wisiała groźba wojny z bolszewikami.

Moja prababcia Helena Borzym była panną, miała 20 lat, urodziła się w Rudce należącej do parafii Jakubów (jak wpisano do aktu, ale faktycznie była to parafia Kuflew - uwaga dodana, po komentarzu Kasi - Kasiu dziękuję za czujność 😻), a mieszkała w Mingosach. Jej rodzicami byli Jan i Aleksandra z Lechów małżonkowie Borzym gospodarze z Mingos.

Dla zadość przepisom prawa kanonicznego przed zawarciem związku małżeńskiego w parafii Oleksin – parafii panny młodej, ale także w parafii Jakubów, która była rodzinną parafią pana młodego odbyły się trzy zapowiedzi, które były ogłoszone w dniach 19 stycznia, 26 stycznia oraz 2 lutego.

Mojej prababci rodzice ustnie wydali zezwolenie na zawarcie małżeństwa.

Pradziadkowie nie zdecydowali się na zawarcie umowy przedślubnej regulującej sprawy majątkowe między nimi. 


Warto zwrócić uwagę, że na marginesie aktu ślubu dokonano wpisu świadczącego o śmierci mojej prababki, która miała miejsce 9 stycznia 1967 r. – w tym roku wspominaliśmy 56 rocznicę jej śmierci. Zapisywanie informacji o zgonie na marginesie aktu urodzenia czy akcie ślubu oraz zapisywanie informacji o zawarciu małżeństwa na marginesie aktu urodzenia było częstą praktyką, szczególnie w XX w. Takie notatki miały służyć dwóm rzeczom:

1. 1. adnotacja o zawarciu związku małżeńskiego wpisywana na marginesie aktu urodzenia miała zapobiegać wydawaniu powtórnie metryki chrztu niezbędnej do zawarcia małżeństwa, tej samej osobie, miało to zapobiegać powstawaniu bigami. Ksiądz który odszukał akt urodzenia osoby jaka zgłosiła się do niego po odpis aktu urodzenia w celu przedłożenia przed zawarciem małżeństwa wpisywał informację kiedy, gdzie i z kim dana osoba zawiera ślub. Gdyby ta sama osoba przyszła po raz kolejny po odpis swojego aktu urodzenia, ksiądz musiałby zweryfikować czy osoba ta owdowiała między pierwszym, a drugim pojawieniem się w kancelarii parafialnej

2. 2. adnotacja o śmierci wpisana do aktu urodzenia czy aktu ślubu to nic innego jako ozgonowanie aktu urodzenia / ślubu. Jest to informacja dla księdza, a po 1946 r., kiedy księgi metrykalne trafiły do powstałych urzędów stanu cywilnego, dla urzędnika, że dana osoba zmarła i nie obejmuję już tą osobę ochrona danych osobowych, dziś tak modne i odmieniane przez wszystkie przypadki RODO.

 

Małżeństwo pradziadków Józefa i Heleny trwało 23 lata. Przez ten czas na świat przyszła czwórka ich dzieci, ale tylko dwoje z nich dożyło wieku dorosłego i założyło własne rodziny. O losach dzieci Józefa i Heleny Wąsaków pisałam już 9 stycznia, więc tu tylko podaje link do tamtego postu >>>LINK<<<

 

 

 

2 komentarze:

  1. Ewuniu, Rudka to chyba parafia Kuflew? Czy się mylę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, masz oczywiście rację, w akcie ksiądz błędnie wpisał, a ja powieliłam bez wytłumaczeni, że to błąd, ale już to naprawiła. Dziękuję za czujność 🌷

      Usuń

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉