Dziś już nie ma tego problemy, dziś mamy śluby konkordatowe i to na księdzu spoczywa obowiązek dostarczenia do Urzędu Stanu Cywilnego dokumentów, aby ślub zawarty w kościele był ślubem uznanym w polskim prawie cywilnym, ale wszyscy chyba pamiętamy śluby cywilne udzielane przez Kierowników USC w Urzędzie Stanu Cywilnego, w sobotnie przedpołudnia, a później w porze podwieczorka młodzi małżonkowie (w świetle prawa cywilnego) stawali na ślubnym, kościelnym kobiercu, aby stać się małżeństwem przed Bogiem i w świetle prawa kanonicznego.
W okresie, jaki najczęściej badają genealodzy, ślub udzielony w kościele miał także skutki ślubu cywilnego, ponieważ nie funkcjonowały wówczas urzędy stanu cywilnego. Rejestracja ślubów, ale także urodzeń czy zgonów dokonywano jedynie w wyznaniowych księgach metrykalnych, stąd np. po 1905 r. w miejscowościach, w których rozwinął się ruch religijny związany z Feliksą Marią Franciszką Kozłowską zaczęto także prowadzić księgi metrykalne mariawickie. Taki stan rzeczy utrzymywała się do 1 stycznia 1946 r., kiedy to wprowadzono świecką rejestrację stanu cywilnego, w której ewidencjonowano urodzenia, małżeństwa i zgon niezależnie od wyznania i obywatelstwa. W tym czasie duchowni związków wyznaniowych i inne uprawnione, do prowadzenia wyznaniowych ksiąg metrykalnych, osoby przekazały prowadzone księgi metrykalne do właściwych dla ich miejsca położenia urzędom stanu cywilnego, które zwyczajowo były zlokalizowane przy urzędach gminnych i miejskich. Obecnie urzędy stanu cywilnego przechowują księgi młodsze niż 100 lat dla urodzeń oraz 80 lat dla ślubów i zgonów, ale co do zasady księga jest współoprawna dla wszystkich tych trzech typów akt, dlatego w uproszczeniu przyjmuje się okres 100 lat, licząc od daty zamknięcia księgi. Księgi starsze są przekazywane do właściwego miejscowo Archiwum Państwowego. Jeśli księga pochodziła z małej parafii, w której spisywano kilkanaście aktów w ciągu całego roku i w związku z tym zmieściły się tam akty z kilku, a nawet kilkunastu lat np. z okresu 1900-1930, to wówczas taka księga trafi do Archiwum Państwowego dopiero po okresie 100 lat, licząc od 1930 r., a więc akta spisane w 1900 r., będą już miały 130 lat i będą przez 30 lat „uwięzione” w USC.
Przeszło 69 lat temu, moi dziadkowie – Feliks Wróblewski i Janina Cecylia z Wąsaków mieli małe perturbacje związane nie tyle z brakiem konkordatu (o którym w tym czasie nikt nie myślał), co ze zmianą jaka nastała w 1946 r. w zakresie świeckiej rejestracji ślubów. Dziadkowie zawarli związek małżeński w kościele parafialnym w Jakubowie, przed cenionym przez jakubowską społeczność księdzem Janem Świtkowskim, w dniu 22 listopada 1953 r. i od tego czasu zaczęła się ich wspólna droga. Na początku 1954 r. wójt gminy Jakubów wezwał moich dziadków do dopełnienia obowiązku świeckiej rejestracji swojego konkubinatu, z punktu widzenia prawa cywilnego. W związku z tym dziadkowie Feliks i Janina Wróblewscy w dniu 13 lutego 1954 r. stawili się w USC w Jakubowie w celu zawarcia ślubu cywilnego. Tym sposobem dziadkowie zawarli dwa śluby, w dwóch różnych datach, odległych od siebie o blisko 4 miesiące.
Dziadkowie Feliks i Janina przeżyli ze sobą ponad 50 lat – licząc zarówno od ślubu kościelnego jaki i ślubu cywilnego. W listopadzie 2003 r. świętowaliśmy całą rodziną (trzy córki, sześcioro wnuków i pierwsza prawnuczka) ich złote gody. Babcia Jasia zmarła w lipcu 2004 r., pogrążając w żałobie całą swoją rodzinę, dziadek Felek dołączył do żony w styczniu 2022 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉