wtorek, 15 sierpnia 2023

Marianna Kania – 218 rocznica urodzin


W czwartek, we wspomnienie Matki Boskiej Zielnej – 15 sierpnia 1805 r. stawił się u plebana kałuskiego chłop z Gołębiówki – Maciej Kania z dzieckiem na ręku – dziewczynką, prosząc o ochrzczenie niemowlęcia imieniem Marianna. Dziewczynką tą była moja prapraprapra(4)babcia – Marianna Kania, późniejsza żona Franciszka Pieńka.

 


 

Marianna Kania przyszła na świat zapewne 15 sierpnia 1805 r, ewentualnie dzień, dwa, góra kilka dni wcześniej. Urodziła się w Gołębiówce w domu pod numerem 7 jako legalne, zrodzone w małżeństwie, dziecko Macieja Kani i jego małżonki Agnieszki z Grabarczyków, w katolickiej rodzinie. Jej rodzicami chrzestnymi zostali Ignacy Woliński i Klara Urbanowa.

Tak jak w przypadku Justyny z Karczów Gutowej gdzie udało mi się dotrzeć do dwóch aktów zgonu – w formie tabelarycznej i formie narracyjne >>>LINK<<<, tak w przypadku aktu chrztu Marianny Kani dotarłam do aktu jej chrztu sporządzonego w formie tabelarycznej, ale także udało mi się dotrzeć do odpisu tego aktu. Dziewiętnaście lat po spisaniu aktu chrztu, gdy Marianna wychodziła za mąż, ksiądz Józef Gąsiorowski wydał z ksiąg swojej parafii odpis – ekstrakt aktu chrztu młodziutkiej Kani, który został dołączony jako allegata do jej aktu ślubu. W ten sposób uzyskałam łaciński narracyjny akt mówiący o ochrzczeniu mojej przodkini, jaki został sporządzony na podstawie tabeli wypełnionej w 15 sierpnia 1805 r. przez księdza Aleksego Krzemińskiego.

 


Co wiem na temat rodziców Marianny – pobrali się na pewno przed jej urodzeniem, świadczy o tym chociażby legalność pochodzenia Marianny, a więc urodziła się w czasie trwania zalegalizowanego, zgodnie z przepisami ówczesnego prawa kanonicznego, związku małżeńskiego rodziców. Jak już wielokrotnie wspominałam na blogu nie udało mi się dotrzeć do aktu małżeństwa Macieja i Agnieszki. Być może ślub ten miał miejsce jeszcze w XVIII w., gdyż z indeksów chrzcielnych opublikowanych na Genetece wynika, że w 1800 r. Maciej (zapisany co prawda jako Mateusz, ale tym zbytnio się nie martwię, bo o zamiennym stosowaniu imienia Maciej i Mateusza na tłumaczenie łacińskiego imienia Mathias już wspominałam) ochrzcił imieniem Marcjanna swoją córkę, zrodzoną z jego żony Agnieszki. Niestety metryki ślubne z końca XVIII w. z parafii Kałuszyn nie zachowały się, dlatego też nie jestem w stanie dotrzeć do tego ślubu. Choć może aktu ich ślubu wcale nie należy szukać w parafii kałuskiej, bo przypuszczam, że Agnieszka mogła pochodzić ze wsi Skruda, która należała i nadal należy do parafii w Oleksinie. Tam problem z księgami jest jeszcze gorszy, bo prawdopodobnie nie zachowały się księgi starsze niż z 1810 r.

O pochodzeniu Agnieszki z innej, niż kałuska parafia świadczy także fakt, że nie udało mi się odnaleźć jej aktu urodzenia, przy czym znalazłam w księgach ochrzczonych w Kałuszynie w 1775 r. Macieja Kanie – jego rocznica urodziny przypada 7 lutego, ale nie była jeszcze wspomniana na blog  przyjdzie na to jeszcze czas. Wspominałam także już jego zgon, który nastąpił 20 marca 1840 r. >>>LINK<<<. Agnieszka zmarła cztery lata wcześniej, niż małżonek, a wydarzenie to będzie wspominane dopiero we wrześniu.

Wróćmy jednak do głównej bohaterki tego wpisu. Marianna 24 lutego 1824 r. wyszła za mąż, zapewne za swojego sąsiada Franciszka Pieńka, co wspominałam w tym miejscu >>>LINK<<<. Na blogu pojawił się także już post dotyczący zgonu mojej prapraprapra(4)babcia – zmarła 27 kwietnia 1858 r. >>>LINK<<<.

 

 

Moja przodkini została ochrzczona w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, które lud polski nazywał zwyczajowo świętem Marki Boskiej Zielnej. W parafii kałuskiej to dzień odpustu parafialnego, który co roku jest hucznie obchodzony. Jednak gdy Maciej przyniósł do chrztu Mariannę, wówczas kościół parafialny nie nosił jeszcze wezwania Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dlatego też nie był to wówczas tak uroczysty dzień dla Kałuszyna i okolicy jak dziś. W obecnych czasach, wszyscy pracujący wyglądają 15 sierpnia, bo dzięki „czerwonej kartce”, która w tym dniu wypada, mogą zrobić sobie długi weekend. Tego dnia bowiem przypada Święto Wojska Polskiego ustanowione na pamiątki zwycięskiej Bitwy Warszawskiej 1920 r. Święto to zostało wprowadzone w 1992 r. i od tego roku dzień Matki Boskiej Zielnej jest dniem ustawowo wolnym od pracy.

Święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny uważa się za najstarsze święto w całym roku liturgicznym. W obrządkach wschodnich było obchodzone już w V w. w Konstantynopolu pod nazwą Zaśnięcie Najświętszej Marii Panny zaś w Rzymie i obrządku zachodnim obchodzi się go od VII w.

Święto to przypadało w okresie końca żniw, dlatego dawniej obchodzone było także pod nazwą Matki Boskiej Dożynkowej, bo zgodnie z rolniczym kalendarzem „Na Wniebowzięcie zakończone żęcie”, więc wdzięczni gospodarze przynosili do Maryi tegoroczne płody rolne. 15 sierpnia, podobnie jak na koniec oktawy Bożego Ciała na mszy świętej święcono wianki i bukiety, z ziół, kwiatów, zbóż, warzyw i owoców. Wierzono, że poświęcona roślinność w Dzień Matki Boskiej Zielnej, tak jak palma w Niedziele Palmową, czy wianki w oktawę Bożego Ciała, ma magiczne właściwości. 
 
 
 

Przygotowaniem bukietów ziół zajmowały się kobiety. Oprócz kłosów zbóż – pszennych, żytnich, jęczmiennych i owsianych, które w danym roku urodziły się na polu gospodarza, dodawano źdźbła lnu, makówki i konopie. Z ogrodów i warzywnych grządek dołączano marchew, ziemniaki, główki kapusty, jabłka, gałązki wiśni i orzecha laskowego. Z łąk zbierano pęki dziurawca, mięty długolistnej i pieprzowej, szałwii lekarskiej, bylicy, piołunu, krwawnika, rumianku, malwy, nawłoci, dziewanny, kopru, matecznika, macierzanki i innych kwiatów, które znano od wieków i ceniono za właściwości lecznicze i magiczne.

Procesowi pozyskiwania roślinności do bukietów jak i samego ich przygotowywania towarzyszyły wielowiekowe tradycje, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Niektóre były powszechnie znane na całych ziemiach polskich inne tylko lokalnie. Do lokalnych tradycji zalicza się dodawanie do bukietów jedynie kłosów z pierwszego zebranego w czasie żniw snopa zboża. Zbieranie groch, z innej wsi, niż z tej, z której pochodzi kobieta wykonująca ten bukiet – miało to zapewnić całej społeczności wiejskiej szczęście. W niektórych regionach pęk ziół, kwiatów, warzyw i owoców związywano postronkiem z końskiej uprzęży, co miało zapewnić zdrowie i dodać siłę gospodarskim koniom.

Różne tradycje, w zależności od regionu dotyczyły także tego co należało z poświęconym bukietem zrobić. Jedni gospodarze pozostawiali go na kilka dni w bruzdach zagonów ziemniaków i kapusty, aby chroniły uprawy przed szkodnikami. Inni na wyścigi wieźli ziele z kościoła do karczmy. Pospolite było zatykanie bukietu za święty obraz, aby chronił dom przed piorunami, ogniem i ogólnie pojętym złem. Przed siewem, z poświęconych kłosów wyłuskiwano ziarno i dosypywano do ziarna siewnego, aby to poświęcone przekazało swoją moc temu którym obsiewano pola. Poświęcone bukiety miały także swoje zastosowanie w czasie budowania nowego domu, umieszczano zioła w czterech rogach izb, aby zabezpieczyć nowe domostwo od piorunów i zagwarantować szczęście dla jego mieszkańców. Rośliny z ziela towarzyszyły także zmarłym, ale oprócz kłosów zbóż, bo te oddane zmarłemu, mogą przynieść nieurodzaj, dlatego jedynie kwiaty wkładano zmarłym pod głowę, na znak ich jedności z Bogiem.

Z racji że na wsiach wiedza o ziołach były powszechnie znana, to do wykonywania bukietów wykorzystywano zazwyczaj zioła mające znaczenie w lecznictwie i magii. Poświęcone rośliny wykorzystywano nie tylko w leczeniu ludzi, ale także i zwierząt, choć większość z tych zabiegów miały jedynie magiczną, a nie medyczną moc, np. werbena pospolita miała ułatwiać poród, ale także otwierać zamki i kruszyć żelazo, dziurawiec ułatwiał poród i chronił położnice i niemowlę przed zagrażającymi im demonami żeńskimi, zanokcica skalna uśmierzała bóle głowy, ale także zabezpieczała przed urokami rzucanymi przez czarownicę, bylicę stosowano na chorobę oczu, oraz jako afrodyzjak i środek na demony, dziewięćsiłem bezłodygowym okadzano dziecko, które cierpiało na przestrach, a kaliną – świeżo wycieloną krowę by uchronić ją od uroków.

Na ziemiach polskich dzień Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny był obchodzony bardzo uroczyście, głównie przez ludność wiejską. W kościołach i sanktuariach maryjnych odbywały się uroczystości religijne połączone z procesjami. Wnętrza świątyń, podobnie jak na Zielone Świątki ozdabiano wiankami z ziół i kwiatów. Po uroczystościach kościelnych następowały dożynki organizowane przez dziedziców i gospodarzy. Lud wiejski z całej wsi tłumnie szedł do dworu, ofiarując dziedzicowi wieniec dożynkowy, a potem zbierał się przy ustawionych w dworskich ogrodach stołach, po spożytym posiłku, urządzał tańce na klepisku w stodole. Był to dzień radości i świętowania z tegorocznych zbiorów. Obecnie dożynki są obchodzone jako oddzielne święto, ale tradycyjnie odbywają nie po święcie Matki Boskiej Zielnej.
 
 


 
 
 

Źródła:

H. Szymanderska
Polskie tradycje świąteczne
Warszawa 2003

Święto Matki Boskiej Zielnej – ważny dzień dla mieszkańców wsi
https://nikidw.edu.pl/2021/08/15/swieto-matki-boskiej-zielnej-wazny-dzien-dla-mieszkancow-wsi/

 

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉