sobota, 5 sierpnia 2023

Jan Bożym – 157 rocznica urodzin


Przy zachodzącym słońcu, 5 sierpnia 1866 r. Marianna z Bielińskich Bożymowa rodzi syna, który został ochrzczony imieniem Jan – Jan Bożym syn Franciszka i Marianny Bożymów to mój prapra(2)dziadek. 

 


 

Wtorkowego poranku, po obrządku rannym, o godzinie 9:00, 7 sierpnia 1866 r., z Gór, oddalonych o około 40 minut drogi pieszo od Jakubowa, do księdza proboszcza Zielińskiego, przybył 33-letni Franciszek Bożym przynosząc chłopca, który przyszedł na świat dwa dni wcześniej. Ojciec dziecka przybył w asyście Józefa Szczęsnego lat 28 mającego i Tomasza Orłowskiego lat 30 mającego, którzy podobnie jako on byli kolonistami we wsi Góry. Przybyli także Wincenty Miros i Franciszka Gryz, którzy zostali wybrani na rodziców chrzestnych. Franciszek Bożym oświadczył, że chłopiec urodził się 5 sierpnia 1866 r., o godzinie 20:00 z jego małżonki Marianny z Bielińskich mającej lat 31.

 

Mój prapra(2)dziadek Jan Bożym był siódmym dzieckiem Franciszka i Marianny małżonków Bożym. Moi praprapra(3)dziadkowie pobrali się w 1851 r., a ich 172 rocznica ślubu, która przypadała 26 stycznia był wspominana na „Drogach Przeszłości”, możecie sobie ten post przypomnieć właśnie tu >>>LINK<<<. Co ciekawe kolejnego dnia przypadała 127 rocznica ślubu ich syna, a mojego prapra(2)dziadka, którego narodziny dziś wspominamy >>>LINK<<<.

Franciszek i Marianny Bożymowie mieli w sumie dziewięcioro dzieci:

  • w 1852 r. urodził się Stanisław, który w 1885 r. ożenił się z Anną z Zawadzkich, zmarł w 1912 r.
  • w 1855 r. urodził się Wojciech, który zmarł w 1856 r.
  • w 1856 r. urodziła się Julianna – ślad po nie się urywa, być może zmarła jako dziecko
  • w 1857 r. urodził się Andrzej, zmarł w 1859 r.
  • w 1860 r. urodziła się Anna, która w 1895 r. wyszła za Józefa Gliwińskiego
  • w 1863 r. urodziła się Marianna, która w 1876 r. zmarła
  • w 1866 r. urodził się Jan – mój prapra(2)dziadek – główny bohater tego wpisu
  • w 1869 r. urodziła się Józefa, która zmarła w 1888 r.
  • w 1872 r. urodził się Józef, a jego los jest mi nie znany na tą chwilę

 

Początkowo Franciszek i Marianna mieszkali w Aleksandrowie, ale w 1855 r. lub 1856 r. przenieśli się do sąsiedniej wsi Góry, która właśnie została wydzielona z dóbr ziemskich Łaziska.

Z dziewiątki dzieci, tylko trójka na 100% założyła własne rodziny. Dwie córki – Marianna i Józefa zmarły będą już nastolatkami – pierwsza w wieku 13 lat, a druga w wieku 17 lat. Nie wiem czym była spowodowana ta śmierć. Przykro się robi gdy odkrywa się, że dzieci przeżyły najgorszy okres, w którym najwięcej ich umierało to jest do ok. 5 roku życia, rozwijały się i były pociechą dla rodziców, aż tu nagle mając po kilkanaście lat umierały. Panienki niewiele starsze od Józefy szykowały się do ślubu, a rodzice, szczególne matki przygotowywały wyprawki ślubne, a siostrze mojego prapra(2)dziadka, moja praprapra(3)babka, bo praprapra(3)dziadek już wtedy nie żył, musiała wyszykować suknię nie do ślub, tylko do trumny...

Wróćmy jednak do Jana Bożyma, który 27 stycznia 1896 r. ożenił się w parafii Kuflew z Aleksandrą Lech, córką Jana Lecha i Marianny Standziak i wnuczki Jana Lecha, tego samego, którego śmierć wspominaliśmy dwa dni temu >>>LINK<<<. Z kwerendy dotyczącej narodzin ich dzieci wiem, że początkowo mieszali w Rudce, u rodziców Aleksandry, tam na świat przyszła moja prababcia Helena Bożym – jej narodziny były wspominane 27 lutego >>>LINK<<<. Później małżonkowie wrócili do rodzinnej wsi Jana – do Gór, a stamtąd, zabierając ze sobą moją praprapra(3)babkę Mariannę z Bielińskich przenieśli się do Mingos w parafii Oleksin i tam na świat przychodziły kolejne ich dzieci.

Jan Bożym zmarł w Mingosach 1 września 1923 r., a jego małżonka Aleksandra z Lechów zmarła 15 marca 1944 r., o czym już na blogu było wspominane >>>LINK<<<.

 

 

Góry to wieś położona we wschodniej części gminy Jakubów. Według stanu na 31 grudnia 2022 r. jest zamieszkiwana przez 96 osób, w tym 51 kobiet i 45 mężczyzn, jest to głównie społeczność w wieku produkcyjnym, między 18, a 65 rokiem życia. Obecnie we wsi jest 47 numerów, co ciekawe dwa domy są zlokalizowane przy drodze wiejskiej w sąsiednich Budach Kumińskich. Dla porównania w latach 80. XIX w. we wsi było 37 osad czyli gospodarstw, a cała wieś gospodarzyła na 513 morgach gruntu czyli na około 287 hektarach.

Wieś Góry, tak jak sąsiednie miejscowości wchodziła w skład dóbr ziemskich Łaziska, została wydzielona z tych dóbr w 1853 r. W połowie XIX w. majątek Łaziska przechodził akcję kolonizacyjną, ówczesna właścicielka Aniela z hrabiów Jezierskich, małżonka Maurycego Scipio del Campo przekazywała chłopom ziemię w tak zwaną wieczystą dzierżawę. Część, istniejących wsi zwiększyło swój areał ziemi upranej, a także liczebność mieszkańców, a część wsi po prostu powstała. Do tych drugich zalicza się chociażby Góry i niedaleko położoną Mariankę. Ziemia została oddana kolonistom w wieczystą dzierżawę. Oznacza to, że osadzeni we wsi chłopi nie mieli obowiązku odrabiania pańszczyzny w zamian za prawo użytkowania danej ziemi, ale musieli płacić czynsz. Czynsz ten można porównać do dzisiejszego podatku rolnego, jaki rolnik musi uiszczać na rachunek urzędu gminy. 

 


 

W latach 60. XIX w., gdy dobra Łaziska były wystawiane na publiczną licytację w prasie ukazywały się na ten temat ogłoszenia, w których wymieniano z imienia i nazwiska kolonistów zamieszkałych w poszczególnych wsiach, wchodzących w skład majątku Łaziska. Także i Góry zostały w ten sposób opisane. Z opisu tego dowiadujemy się, że wieś zamieszkiwało 36 gospodarzy, z których część posiadało 15 morgów gruntu tj. ok. 8,4 hektarów, a cześć tylko połowę tego areału czyli 7,5 morgi co przelicza się na trochę ponad 4 hektary. Zdarzali się też tacy gospodarze, którzy posiadali 14 lub 12 morgi czyli odpowiednio niespełna 8 hektarów i niespełna 7 hektarów. Jak widać były to ogólnie małe gospodarstwa określane jako półwłókowe i ćwierćwłókowe, która z trudnością były w stanie wyżywić wielodzietną i często wielopokoleniową rodzinę. Ciężko było także takie gospodarstwo podzielić, ponieważ po podziale zostawało jeszcze mniej. Co ciekawe każdy chłop dostawał swój „przydział” w jednym kawałku, co ułatwiało mu gospodarzenie i nie powodowało jeżdżenia z pola na pole, bo wszystko miał w najbliższym sąsiedztwie swojej zagrody.

Do gospodarzy użytkujących osady 15 morgowe, czyli gospodarzy bogatszych, należeli: Kopciński Andrzej, Miąsek Karol, Dąbrowski Jan, Zych Stefan, Leoniak Marcin, Rycielski Wojciech, Grudziński Michał, Kropielnicki Antoni, Malinowski Piotr, Kwiatek Adam, Zakrzewski Stanisław, Mirosz Wincenty, Orłowski Jakub, Szczęsny Józef, Mroziński Jan, Rudnicki Błażej, Kuć Franciszek, Dembowski Stanisław, Pekin Leon.

Na ćwierci włóki gospodarzył mój praprapra(3)dziadek Franciszek Borzym oraz następujący gospodarze: Kościesza Mateusz, Wilk Adam, Cz(Sz)atkowski Stanisław, Wiącek Ignacy, Wiśniewski Jan, Wiśniewski Józef, Bereda Stanisław, Makowski Jacenty, Gryz Antoni, Kuć Mikołaj, Sobotka Michał, Mirosz Józef, Borzym Franciszek, Dembowski Wojciech.

Czarnecki Karol miał do obrobienia 14 morgów, zaś Roguski Antoni 12 morgów. Przy Bucharskim Macieju nie zapisano ile morgów użytkował, ale jest to bez większego znaczenia, bo miał od 15 do 7,5 morgów gruntu, więc jak już wyżej wspomniałam nie wystarczająco, aby wyżywić rodzinę. Szczególnie, że we wsi Góry, z racji wyższego położenia gleba była słabej jakości, głównie nieurodzajne mazowieckie piachy, o czym świadczą dziś liczne kopalnie żwiru i piachu, jakie ciągną się za zabudowaniami, niemalże od samych Bud Przytockich do końca wsi.

Wielu dziej szych mieszkańców Gór jest potomkami tych włościan, a ich nazwiska są tu nadal obecne.

We wsi oprócz osad włościańskich była także karczma drewniana, bez zajazdy, kryta strzechą, w której mieszkał szynkarz Karol Czarnecki, sprzedający trunek ogólnego propinatora dóbr Łaziska Edwarda Wytrykowskiego. Karol Czarnecki, choć nazwisko znane w parafii Jakubów, nie pochodził stąd. Żeniąc się w 1846 r. zapisany był w aktach małżeństw w parafii Jeziórka pod Grójcem jaki 20-letni smolarz zamieszkały we wsi Konie, syn Pawła i Agnieszki z Michałowskich, urodzony w Hucie Gzdowskiej parafii mszczonowskiej (obecna nazwa to Huta Partacka). Jego małżonka Elżbieta Wagnerówna była córką Jana i Marianny z Prozarowskich, urodziła się w Hucie Piekarskiej w parafii Osuchów, w obecnym powiecie żyrardowskim, w gminie Mszczonów, a zamieszkiwała w Koniu przy bracie, będąc zapewne tam na służbie. Zatem oboje pochodzili z rodzin przemysłowych ich rodzice raczej nie zajmowali się uprawą roli tylko byli wiejskimi robotnikami, konkretnie specjalistami w wiejskich zakładach przemysłowych. Ojciec Czarneckiego był szynkarzem w Koniu, jak podaje jego akt zgonu, choć wcześniej mógł pracować w jako niewykwalifikowany robotnik w hucie, gdyż w akcie urodzenia Karola występuje jako wyrobnik w otoczeniu hutników z Huty Gzdowskiej. Zaś ojciec Wagnerówny był hutnikiem czyli fabrykantem szkła w Hucie Piekarskiej. To też gdy przybyli na jakubowską ziemię, a może wypadało by powiedzieć łaziską ziemię także nie zajęli się ujarzmianiem mazowieckich piasków. Karol Czarnecki jak widać poszedł w ślady ojca i zajął się karczmarstwem, jak to się wówczas określało szynkarstwem, choć z szynką mało miało do czynienia.

Na jesieni 2022 r. za sprawą wzrostu cen opału, w mediach popularne były obrazki naśmiewające się ze zbierania chrustu w lesie, którym Polacy mieli zapewnić sobie ciepło zimą, jaka wówczas nieuchronnie się zbliżała. W XIX w. zbieranie chrustu nie budziło śmiechu i pogardy, a wręcz przeciwnie było ważnym i cenionym przywilejem włościan. Taki przywilej mieli także mieszkańcy Gór, którzy mieli prawo wywozić tak zwaną leżaninę. Pozyskiwanie opału było obwarowane limitem dwóch fur tygodniowo w miesiącach zimowych i jednej fury w okresie letnim. Włościanie mieli prawo wchodzić do lasu dworskiego nie zabierając ze sobą siekiery, stąd nazwa „leżanina” co w praktyce oznaczało zbieranie chrustu, a nie wyrąb grubego drzewa, z którego chłop miałby dużo opału. Dodatkowo chłopi mieli prawo pobierać, jak się zdaje bez większych ograniczeń, drzew, które miały posłużyć jako żerdzie na remont swoich ogrodzeń. Na gruntach dworskich, głównie terenach leśnych, mogli także wypadać swoje bydło. Grunty te były zlokalizowane za Górami pod Rządzą w tak zwanych Koczydłach i Łazach. Jednak istniały ograniczenia w ilości wypasanego bydła. Górny limit to 6 dorosłych sztuk bydła i 6 osiec, z tym, że 5 owiec można było zamienić na jedną sztukę rogatego bydła.

Wieczysta dzierżawa to nic innego kontrakt, jak umowa między dziedziczką dóbr Łaziska, a włościanami. Kontrakt wspólny dla wszystkich włościan danej wsi, gdzie odpowiadają solidarnie. Dopiero w późniejszym okresie, zmiany w użytkowaniu danej osady czyli gospodarstwa właścicielka Łazisk regulowała indywidualnie z danym chłopem. Kontrakty takie tworzyły poczucie jedności wiejskiej, która stała naprzeciw dworowi. Choć wydaje się, że w przypadku dzierżaw, niechęć do dworu była dużo mniejsza niż w przypadku chłopów, którzy odrabiali pańszczyznę.

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉