sobota, 4 listopada 2023

Jakub Szczapik i Marianna Nowicka – 191 rocznica ślubu


W niedzielę 4 listopada 1832 r., o godzinie 13:00, w Mińsku odbył się ślub moich prapraprapra(4)dziadków Jakuba Szczapika i Marianny Nowickiej. 

 

 

Błogosławieństwa związku małżeńskiego moich przodków dokonał ksiądz Feliks Świętochowski będący wikarym parafii mińskiej, a uczynił to w obecności 40-letniego Marcina Kacmarzyka brata stryjecznego Pana Młodego i Błażej Szczęsnego także 40-letniego

Pan Młody w akcie ślubu została zapisany jako Jakub Szczapik, kawaler, rolnik w Janowie zamieszkały i tamże też urodzony, syn Jakuba i Magdaleny z Gawryołków małżonków Szczapików, mieszkający w Janowie lat 21 mająca. Faktycznie Jakub urodził się w Janowie, miało to miejsce 4 lipca 1811 r., co już wspominałam na blogu >>>LINK<<<, a więc prawdą także było to, że stając na ślubnym kobiercu miał skończone 21 lat.

Zaś Panna Młoda przedstawiona zastała jako córka Karola i Krystyny z Ojrzaków małżonków Nowickich w Dembem Małym zamieszkałych, a urodzoną we wsi Kaleń, zaś teraz zamieszkała w Janowie i utrzymująca się ze służby, a mającą lat 21. Informacje te także były zgodne z prawdą, bowiem moja przodkini urodziła się 11 sierpnia 1811 r. we wsi Kaleń, która należała do parafii w Okuniewie >>>LINK<<<.

Ślub Jakuba i Marianny, zgodnie z obowiązującym prawem kanonicznym, zostało poprzedzone trzema zapowiedziami, które wyszły w dniach 21 października, 28 października i 4 listopada, czyli w dniu zawarcia małżeństwa, tylko w mińskiej parafii, gdyż oboje mieszali na stałe na terenie tejże parafii.

Rodzice państwa młodych wydali ustne zezwolenia na zawarcie małżeństwa, to też tamowania małżeństwa nie było, a nowozaślubieni nie zawarli umowy przedślubnej, a szkoda, bo wówczas mogłabym poznać ich stan majątkowy.

 

Małżeństwo Jakuba i Marianny przetrwało ponad pół wieku, dokładnie 54. To doskonały wynik, biorąc pod uwagę, że w tamtych czasach ludzie wcześnie umierali, szczególnie kobiety, które często odchodziły wydając na świat swoje pierwsze, drugie, a czasem któreś tam z kolei dziecko. Pierwszy zmarł Jakub – 28 września 1886 r., co naturalnie wspominałam na blogu >>>LINK<<<, zaś Marianna zmarła prawie dwa lata później – 12 lutego 1889 r., także wspominałam o tym >>>LINK<<<.

 

Badając dzieje rodziny Jakuba i Marianny Szczapików, a szczególnie pochylając się nad ich aktem małżeństwa nie mogłam nie sprawdzić czy zachowała się do tego aktu alegata. Szczęśliwie okazało się, że w zasobie archiwalnym zmagazynowanym w Siedlcach takowa alegata się zachowała. Z uwagi na, że Jakub urodził się na terenie parafii mińskiej to był zwolniony z obowiązku dostarczenia odpisu własnego aktu urodzenia, bo ten znajdował się w dyspozycji kancelarii parafialnej i ksiądz Świętochowski bez problemu mógł zajrzeć do księgi urodzonych i ochrzczonych w 1811 r. i sprawdzić czy podawane przez młodzieńca dane są zgodne z tymi zapisanymi w akcie urodzenia, a przede wszystkim potwierdzić, że stawiający się do ślubu został ochrzczony. Inna sprawa była z Marianną, która pochodziła spoza parafii, a teraz tylko na jej terenie mieszkała i pracowała. Moja prapraprapra(4)babka urodziła się w Kaleniu w parafii Okuniew. Z uwagi na swoje pochodzenie moja przodkini musiała przed ślubem odbyć podróż do Okuniewa i wyjąć z tamtejszej kancelarii parafialnej odpis swojego aktu urodzenia. Pamiętacie, jak w sierpniu publikowałam na blogu post dotyczący rocznicy urodzenia Marianny, jeśli nie to zapraszam do przypomnienia sobie tego postu >>>LINK<<<. Wówczas na blogu opublikowałam jej akt urodzenia w formie narracyjnej, w języku polskim, czyli typowy dla drugiej i kolejnych dekad XIX w. W zachowanej alegacie znalazł się jednak odpis, ale nie aktu urodzenia, który był aktem cywilnym, ale odpis aktu chrztu, który był dokumentem administracji kościelnej. Odpis ten został sporządzony w język łacińskim, czyli urzędowym dla duchowieństwa.

 

 

W roku 1811, dnia 11 sierpnia ksiądz Antoni Staniecki wikariusz Okuniewski ochrzcił niemowlę imieniem Marianna, córkę sławetnych Karola Nowickiego i Krystyny Ojrzak, praworządnych małżonków. Rodzicami chrzestnymi zostali Mikołaj Sitarski i Rozalia Saulina.

Odpis został sporządzony 22 października 1832 r., czyli w poniedziałek, prawie dwa tygodnie przed ślubem. Co ciekawe pod odpisem podpisał się ten sam księdza, który chrzcił moją przodkinię. Złożenie odpisu w parafii mińskiej przez moją prapraprapra(4)babcię Mariannę, nastąpiło w dniu ślubu, co zostało potwierdzone przez Pannę Młodą potrójnym znakiem krzyża świętego, co oznacza, że nie potrafiła ona pisać. Odpis przyjął i włączył do dokumentacji ksiądz Feliks Świętochowski.

Pomijając treść odpisu warto zwrócić uwagę na zapis graficzny. Po pierwsze rok 1811 został finezyjnie zakreskowany, a po drugie zapis nagłówkowy „Villa Kaleń”, a szczególnie ten zawijas przy literze „V” jest niesamowity i niespotykany.

 

Marianna musiała osobiście wybrać się do Okuniewa po odpis swojego aktu urodzenia. Dziś samochodem dystans ten, mający około 35-37 kilometrów (w zależności od wybranej trasy), można pokonać w nieco ponad pół godziny, ale moja przodkini na pewno nie podróżowała samochodem. Prędzej konnym wozem, być może nawet ze swoim narzeczonym, a moim prapraprapra(4)dziadkiem Jakubem Szczapikiem, bo wątpię, że jako dziewka służebna stać ją było na konia i wóz. Google Maps pokazuje, że z Janowa do Okuniewa można przejechać rowerem w godzinę i trzy kwadranse i należy wówczas pokonać 32-kilometrową trasę. Jednak prędkość wozu konnego jest dużo wolniejsza od szusującego kolarza i określa się ją na około 4-6 km/h, a więc do przejechanie 32 kilometrów woźnica potrzebował od 5 do 8 godzin , nie licząc przerwy jaka była potrzebna koniowi do zregenerowania sił. Taka wyprawa z Janowa do Okuniewa nie była dla Marianny czymś szybki i przyjemnym, gdyż podróż w obie strony zajęła jej cały dzień, a i wracała zapewne już po zmroku. Wyobrażam sobie, że wyruszyła w drogę ze swoim przyszłym mężem z samego rana, może Jakub zdążył jeszcze wydoić krowę i dać uparowanych ziemniaków świniom, albo i nie zaprzątał sobie tym głowy, a jego ojciec, także Jakub zajął się porannym obrządkiem. Mniej więcej w południe stanęli na progu parafii w Okuniewie, tam dopełnili niezbędnych formalności, może jeszcze poszli pokłonić się w tamtejszym kościele i bez zbędnej zwłoki ruszyli w drogę powrotną, póki jeszcze widno, bo do Janowa zajechali już po ciemnej nocy. Innym pomysłem na to jak moja przodkini dotarła do Okuniewa jest ewentualność, że poszła w rodzinne strony pieszo, co zajęło jej znacznie dłużej. Google Maps wskazuje, że w jedną stronę należałoby maszerować 7 godzin. W związku z tym zapewne Marianna nie zdołała wrócić tego samego dnia do Janowa i spędziła pod Okuniewem, zapewne w nieodległym Dembem (Dębem) Małym, u swoich rodziców noc. Może nawet wyruszając konnym wozem zdecydowała się na nocleg w, co prawda nie rodzinnym domu, bo ten miała w Kaleniu, ale u swoich rodziców, ale czy na to nocowanie zabrała także narzeczonego?

 



Kurcze jak byłoby wspaniale zapytać się prapraprapra(4)babki Marianny jak to było z tą jej podróżą do Okuniewa, aby 22 października 1832 r. wyjąć z tamtejszej kancelarii parafialnej odpis własnego chrztu.

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉