środa, 8 listopada 2023

Filip Nowicki i Salomea Zbroch – 170 rocznica ślubu


Dzień targowy w Kałuszynie, rynek wrze od sprzedających Żydów i okolicznych chłopów. Jeden przywiózł korzec zboża, inny worek ziemniaków, wieśniaczka zachwala swoje pyszne masło i serek biały. Cały plac targowy i dochodzące do niego uliczki są pełne rozmów i gwaru, a także wiejskich furmanek i koni z torbą owsa uczepioną do głowy. Zegar kościelny wskaże za chwilę godzinę 8:00 rano, a Filip Nowicki zamiast spiesznym krokiem podążać na rynek, bierze pod rękę Salomea Zbrochową i pewnym krokiem razem idą ku ołtarzowi, gdzie czeka już na nich ksiądz Michał Pompecki.

We wtorek 8 listopada 1853 r., o godzinie 8:00 mój prapraprapra(4)dziadek Filip Nowicki, wdowiec po mojej prapraprapra(4)babce Katarzynie z Urbanów ożenił się z Salomeą z Majewskich wdową po Marcinie Zbrochu. 

 

 

Związek małżeński mojego przodka został zawarty w obecności 62-letniego Bazylego Wiśniewskiego i 53-letniego Jana Konopki – szewców z Kałuszyna. Z aktu ślubu można dowiedzieć się, że mój prapraprapra(4)dziadek Filip Nowicki był 50-letnim wdowcem, mieszczaninem w Kałuszynie zamieszkałym, a urodzonym w Mistowie jako syn Kazimierza i Franciszki z Ceranów małżonków Nowickich, już zmarłych, a przed śmiercią zamieszkałych w Mistowie. Zaś jego wybranka Salomea Zbroch także była stanu wdowiego, miała 40 lat i była córką Aleksandra i Rozalii małżonków Majewskich zamieszkałych kiedyś w Nowym Mieście, gdzie Salomea się urodziła, a teraz mieszka w Kałuszynie.

Małżeństwo było poprzedzone trzema zapowiedziami, czego wymagało prawo kanoniczne. Zapowiedzi te wygłoszone były w trzy kolejne niedziele, czyli w dniu 16 października, 23 października i 30 października. Nie doszło do tamowania małżeństwa, a nowozaślubieni nie zawarli umowy przedślubnej.

Mój prapraprapra(4)dziadek Filip nie pozostawał długo w stanie wdowim, jego pierwsza żona, a moja prapraprapra(4)babcia Katarzyna z Urbanów zmarła zaledwie dziesięć miesięcy wcześniej – 5 stycznia 1853 r., co oczywiście na początku roku wspominałam na „Drogach Przeszłości” >>>LINK<<<. Ich małżeństwo trwało niecałe 23 lata, gdyż ślubowali sobie miłość, wierność i to, że nie opuszczą się, aż do śmierci 31 stycznia 1830 r., a to także było wspominane na blogu >>>LINK<<<.

Salomea Zbrochowa z domu Majewszczanka pozostawał znacznie dłużej wdową – jej mąż Marcin Zbroch, żyjący z wyrobku, zmarł 15 lipca 1849 r. w Kałuszynie. Zatem Salomea spędziła ponad 4 lata i kwartał samotnie. Co ciekawe zgon jej męża zgłaszali ci sami szewcy, którzy świadkowali przy jej powtórnym ślubie. Małżeństwo Salomei i Marcina został zawarte rok wcześniej niż małżeństwo moich przodków, bo 15 lutego 1829 r. – Marcin był wówczas 25-letnim kawalerem, zamieszkałym na gospodarstwie w Patoku, a Salomea zapisana jako Majówna była 22-letnia służąca za dziewkę we Dworze Kałuskim u Pana Strońskiego pisarza, rodem pochodziła ze wsi Hebdowie w województwie krakowskim. Temu małżeństwu także świadkował Bazyli Wiśniewski kałuszyński szewc.

Małżeństwo Filipa i Salomei nie trwało długo. Przerwała go śmierć mojego prapraprapra(4)dziadka, który zmarł 25 lipca 1869 r. w Kałuszynie - >>>LINK<<<. Jego żona, która owdowiała po raz drugi, zmarła 22 marca 1878 r., także Kałuszynie.Para nie miała potomstwa.

 

 

Warto zwrócić uwagę, że mój przodek Filip został określony w akcie ślubu jako mieszczanin z miasta Kałuszyn. Jak syn chłopów z Mistowego, parobek z dworskiego browaru, zięć chłopa pańszczyźnianego z Zawody stał się nagle mieszczaninem z Kałuszyna… Przy okazji rocznicy śmierci Filipa, która miała miejsce 25 lipca >>>LINK<<< już pisałam o tym, że Nowicki występował w dokumentach notarialnych, w których kupował i zbywał nieruchomości. Zatem zapewne znajduje się tam także akt zakupu dom w Kałuszynie. W lipcu zapowiadałam, że wysyłam podanka do Archiwum w Otwocku po akty notarialne gdzie występuje mój przodek - w między czasie otrzymałam fotokopię części dokumentów.

W jednym z aktów, sporządzonych w 1850 r., czyli jeszcze za życia mojej prapraprapra(4)babki Katarzyny, wpisano, że małżonkowie Nowiccy mieszczanie z Kałuszyna, mieszkali w mieście Kałuszynie pod numerem 142, ale byli także właścicielami izdebki w tyle domu pod numerem dawnym 31, a teraźniejszym 5 przy ulicy Trzcianka, wraz z placem na którym izdebka ta stoi, oraz połową ogrodu od ulicy Browarnej. Działka ta ciągnęła się aż do rzeki Witówki i miała łączą powierzchnię sześciu zagonów. 

 


 

Posiadłość tą moi przodkowie nabyli 16 marca 1841 r. od braci Jana i Kacpra Szwendrowskich, a 28 sierpnia 1850 r. zbyli na rzecz Starozakonnego Józka Blizińskiego garbarza, zamieszkałego w Kałuszynie pod numerem 35.

Wszystko jednak wskazuje na to, że to nie była jedyna posiadłość moich prapraprapra(4)dziadków w Kałuszynie. Może kolejnych lokalizacji dostarczy wnikliwe czytanie aktów notarialnych, a to jeszcze przede mną.

 

 

 

 

2 komentarze:

  1. Ewuniu, ale pięknie zaczęłaś ten wpis ... uruchamiający wyobraźnię gotowy początek książki o przodkach :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, dziękuję, oj tak czasem przodkowie natchną na coś pięknego :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉