Przedwczoraj świętowaliśmy rocznicę ślubu Szymona Szydłowskiego z Łucją z Grajków albo z Wójcików, jeśli ktoś jeszcze nie czytał zawiłości związanych z panną – wdową i wdową – panną to zapraszam do kliknięcia w >>>LINK<<<. Dziś nadal pozostajemy w domu Szymona Szydłowskiego, aby wspominać urodzenie się jego córki Elżbiety, którą urodziła mu jego pierwsza żona, a przez którą Elżbieta została osierocona w wieku 13 lat.
W niedzielę, 18 czerwca 1758 r. została ochrzczona w kościele kuflewskim moja praprapraprapraprapra(7)babka Elżbieta Szydłowska córka Szymona i Anastazji. Dziewczynkę do chrztu trzymali Maciej Jamielniak i Zofia Juszczakowa.
Niestety nie wiemy gdzie urodziła się, a raczej skąd pochodzili rodzice Elżbiety – miejscowość ta jest nieznana z uwagi na uszkodzenie karty, na której jej akt chrztu został spisany. Nie ma co się dziwić, że róg karty jest albo ukruszony, albo wygryziony przez gryzonie. Wpis na tej karcie pochodzi sprzed ponad dwóch i pół wieku, a księga jest zaprowadzona w 1750 r. i służyła do wpisywania chrztów, aż do 1777 r., więc przez przeszło ćwierć wieku była w ciągłym użytku. Niemniej jednak wszystko wskazuje na to, że była to nieistniejąca już dziś wieś Liwiec. Tam też na świat przychodziło rodzeństwo Elżbiety, zarówno to młodsze jaki i to starsze, oprócz dwóch najstarszych jej sióstr, które urodziły się w Małej Wsi.
Blisko dziesięć lat po śmierci
matki – Anastazji z Bajszczyków Szydłowskiej, która odeszła 15 lutego 1771 r. i
której zgon przywoływałam w lutym na Drogach Przeszłości >>>LINK<<<,
Elżbieta wyszła za mąż. Jej mężem został Błażej Kończa, a ślub odbył się 4
lutego i także był już wspominany na blogu >>>LINK<<<. Elżbieta wychodząc za mąż używała nazwiska Rymarczyk, które jak się wydaje razem z nazwiskiem Szydłowska była wymiennie stosowane o czym pisałam w poście rocznicowym z okazji ślubu moich praprapraprapraprapra(7)dziadków.
Moja praprapraprapraprapra(7)babka Elżbieta zmarła w 1814 r., jako wdowa. Jej rocznicę śmierci będziemy wspominać już niebawem, w lipcu. Zaś jej małżonek Błażej, a mój praprapraprapraprapra(7)dziadek musiał umrzeć wcześniej, ale nie wiemy dokładnie kiedy. Z uwagi na dość dobrze zachowane akty zgonu i ich skrupulatne sporządzanie możemy domniemać, że Błażej Kończa zmarł w tym okresie, z którego niestety metryki zejścia się nie zachowały czyli w latach 1804-1809.
Moja praprapraprapraprapra(7)babka rosła wraz z wznoszeniem kościoła parafialnego. Zabytkowy XVIII-wieczny kościół, który jeszcze przeszło trzy dekady temu cieszył oko kuflewskiego plebana i parafian, został wzniesiony rok po narodzinach mojej przodkini. To w jego pachnącym drewnem wnętrzu Elżbieta jako dziecko, dziś powiedzielibyśmy nastolatka, opłakiwała śmierć swojej matki. Tam też ślubowała miłość i wierność do śmierci swojemu mężowi Błażejowi, a jej mąż chrzcił w tej świątyni wszystkie dzieci, które Elżbieta mu rodziła. Zapewne oboje przynosili przed ołtarz swoje troski, ale także dzieci, które umierały, niestety jedno po drugim mają od kilki tygodni do kilkunastu miesięcy. W tych drewnianych ścianach moi praprapraprapraprapra(7)dziadkowie modlili się o Boże błogosławieństwo dla siebie i swojej rodziny, w której nie brakowało nieszczęść. Tam też uczestniczyli w ślubach swoich dzieci, w tym mojej prapraprapraprapra(6)babki Katarzyny Cecylii. Wiele łez Szydłowskiej wsiąkło w posadzkę kuflewskiej świątyni, chociażby wtedy, gdy uczestniczyła w ostatniej drodze swojego małżonka. A i sama została przyniesiona w trumnie do tej samej świątyni, aby pleban odprawił modlitwy poprzedzające jej drogę do niebieskiej krainy. Niestety kościół ten, który widziała Elżbieta i Błażej, w którym czcili Pana Jezusa, Maryję i patronkę Elżbiety – świętą Elżbietę, matkę Jana Chrzciciela, spłonął w marcu 1991 r., a dla Kuflewa skończyła się wówczas epoka drewnianej zabytkowej świątyni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉