wtorek, 24 października 2023

Julianna Wójcicka – 155 rocznica urodzin


W nocy z soboty na niedziele, o godzinie 22:00, 24 października 1868 r. w Jakubowie na świat przyszła moja prapra(2)babcia Julianna Wójcicka, córka Stanisława i Katarzyny z Gutów małżonków Wójcickich kolonistów z Jakubowa. 

 

 

Chrzest mojej prapra(2)babci odbył się już kolejnego dnia, w niedziele 25 października 1868 r. o godzinie 13:00, oczywiście w kościółku w Jakubowie. Do chrztu moją przodkini trzymał Adam Rados i Barbara Bartnicka, a sakramentu udzielał ksiądz Teodor Zieliński, ówczesny pleban jakubowski. Dziewczynkę, która ledwo skończyła 15 godzin wraz z ojcem Stanisławem Wójcickim mającym lat 36, przynieśli do świątyni Józef Ruszczak mający 35 lat i Franciszek Klinowski lat 43, wszyscy trzej byli kolonistami z Jakubowa.

Moja prapra(2)babcia dziesięć dni przed swoimi dwudziestymi urodzinami stanęła na ślubnym kobiercu – 14 października 1888 r. poślubiła Jana Wróblewskiego, a ich związek pobłogosławił ten sam ksiądz, który włączał Juliannę do grona dzieci ochrzczonych >>>LINK<<<. Wydaje się, że Jan i Juliana to było udane małżeństwo – wychowali razem ośmioro dzieci i przeżyli wspólnie ponad pół wieku. Pierwszy zmarł mój prapra(2)dziadek Jan – 28 września 1944 r. >>>LINK<<<, a po blisko dwóch latach zmarła moja prapra(2)babka Julianna – 6 lipca 1946 r. >>>LINK<<<.

 

 

Moi praprapra(3)dziadkowie Wójciccy mieszkając w Jakubowie byli określania jako koloniści. Wcześniej Stanisław zamieszkiwał na gospodarstwie w Ludwinowie, stamtąd także w 1865 r. wstępował, jako wdowiec po Rozalii z Sobotków, w związek małżeński z Katarzyną Gut. Dopiero po założeniu nowej rodziny, prawdopodobnie już w kolejnym roku – 1866 r., przeniósł się z odległego o około 10 km Ludwinowa do samego Jakubowa – siedziby swojej parafii. Co mogło skłonić Stanisław do zmiany zamieszkania? Zapewnie to, że dwór jakubowski, wypuszczał kolejne morgi kolonistom w wieczystą dzierżawę. Stąd też od czasu zamieszkania w Jakubowie Wójcicki zaczął się pisać jako kolonista, a nie gospodarza jak to miało miejsce, gdy jeszcze mieszkał w Ludwinowie.

Określenie kolonista w tym znaczeniu oznacza tyle, co zasiedlający nowy teren, nie koniecznie jeszcze dziewiczy i przez nikogo nie zamieszkały, ale zazwyczaj dwory oddając chłopom w zamian za czynsz grunta, przekazywały na ten cel tereny zalesione i zakrzewione. Terminu kolonista, w tym przypadku nie można wiązać z osadnikami z daleka jak np. z kolonistami niemieckimi czy olęderskimi. Czasem kolonistą w danej wsi zostawał syn gospodarza, a nawet sam gospodarz, który od lat mieszka w tej wsi, ale podpisał z dziedzicem kontrakt, w którym zobowiązał się wykarczować kilka mórg lasu, za swoją wsią i osiedlić się na tak pozyskanej ziemi, którą będzie uprawiał i czerpał z niej pożytki w zamian za wnoszenie do skarbca dworskiego odpowiedniej kwoty czynsz – wówczas już będzie mógł być nazwany kolonistą. Koloniści oczywiście zakładali nowe wsie, ale w głównej mierze przyczyniali się do rozrostu i rozwoju już istniejących.

 

Gdy moja prapra(2)babka kończyła 7 lat, zapewne jej rodzice w ogóle nie myśleli o hucznym kinderbalu z tej okazji, bo po pierwsze nie było takie tradycji, a po drugie i to ważniejsze ich głowy zaprzątały inne problemy i obowiązki życia codziennego. Problemów co niemiara, zdaje się miał także jakubowski dziedzic – Aleksander Woźnicki, który popadł w tak duże długi, że zmuszony był wystawić swój majątek ziemski na licytację. Dobra Jakubów, jak czytamy w ogłoszeniu prasowym składały się ze wsi Izabelin i Antonina i miały w przybliżeniu powierzchnię 38 włók i 14 morgów gruntu, co na dziś obowiązujące hektary daje powierzchnię około 646 ha. 

 

👨  👨  👨

Aleksander Zygmunt Woźnicki urodził się około 1810 r. w Sławęcinie jako syn Rajmunda i Anny z Święcickich małżonków Woźnickich. Jego rodzice pobrali się w 1791 r. w parafii Zgliczyn Kościelny i w tamtym kościele parafialnym chrzcili większość swoich dzieci. W 1834 r. w parafii Koziebrody Aleksander ożenił się z Serafiną Marianną Strzeszewską córką Bonifacego i Józefy z Zochowskich, z którą miał troje dzieci: Ignacego Bronisława Piotra urodzonego w 1835 r., Joannę Serafinę Anielę urodzoną w 1836 r. i Franciszka Ksawerego urodzonego w 1838 r. – cała trójka w parafii Koziebrody. Po śmierci pierwszej żony, która odeszła w 1855 r. w Sułkowie Polnym w parafii Niedzbórz, Aleksander, będący wówczas dziedzicem dóbr Sułkowo Polne, w 1856 r. w parafii Sońsk, ożenił się z Marią Gutowską córką Józefa i Konstancji z Karnkowskich. Z drugą żoną Aleksander miał synów Wincentego Mariana urodzonego w 1857 r., Zygmunta Józefa urodzonego w 1860 r., Jana urodzonego w 1865 r. – wszyscy trzej przyszli na świat w Sułkowie Polnym w parafii Niedzbórz oraz syna Stanisława Romana urodzonego w 1873 r. już w Jakubowie, który niestety pięć lat później, także w Jakubowie, zmarł. 

 

Aby dowiedzieć się kiedy i od kogo Aleksander Woźnicki nabył dobra Jakubów należałby przeprowadzić kwerendę w aktach hipotecznych dotyczących dóbr ziemskich Jakubów przechowywanych w Archiwum Państwowym w Siedlcach. 

 

Jaki gospodarstwem zarządzał Aleksander Woźnicki? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzie wspomniane ogłoszenie w prasie, które opisuje dokładnie budynki folwarczne, na jego postawie możemy niemalże obejrzeć na własne oczy to gospodarstwo, w cieniu, którego dorastała moja prapra(2)babka. 

 

Zabudowania dworskie i folwarczne rozpościerały się na wschód od zabudowań plebańskich, tuż za parkanem kościelnym rozpościerały się już pola folwarczne i stały budynki dworskie.

 


 

Dwór był masywny, murowany, parterowy z facjatą i cały na podpiwniczeniu, o trzech kominach murowanych i przykryty gontem. Przy dworze były drewniane przystawki z drewna, także gontem kryte. Dom dziedzica i jego najbliższe otoczenie było ogrodzone parkanem z drzewa. Obok znajdował się ogród warzywno-owocowy, w którym znajdowało się około 500 sztuk drzew owocowych i tyle samo dzikich. Dalej inspekt ogrodzony płotem z chrustu. W zabudowaniach folwarcznych stały chlewy drewniane – jeden kryty gontem, a pozostałe słomą. Spichlerz był drewniany, na podpiwniczeniu i pokryty strzechą, zaś owczarnia i holendernia były drewniane i pod gontem, podobnie jak stajnia i wozownia. Stodoły jedna postawiona z drewna i poszyta słomą, a w znajdowała się młockarnia z sieczkarnią, a druga była podstawiona z drzewa w węgieł i słupy, i także pod słomą. Była też piwnica w ziemi, wymurowana kamieniem polnym i przykryta dachem z gontu. Dalej był maneż czyli szopa z desek pod dachem z gontu, który osłaniał od deszczu i śniegu kierat. W folwarku był także kurnik z drzewa pod kontem, oraz drewniany gołębnik na słupku. Była także drewniana kloaka czyli słynna w dwudziestoleciu międzywojennym sławojka, także pokryta gontem. Nie mogło zabraknąć kuźnia, ta była drewniana, pokryta gontem i miała jeden murowany komin. To może właśnie w tej kuźni mój prapraprapra(4)dziadek Tomasz Bieliński pracował, gdy był w latach 30/40. XIX w. kowalem w Jakubowie. W obrębie zabudowań folwarcznych wykopane były dwie studnie, które były cembrowane drewnem i obie miała żurawie. Okólnik czyli podwórze folwarczne było ogrodzone okrąglakami drewnianymi i płotem z żerdzi. W krajobrazie dworskim łatwo było zauważyć dwa brogi, oszalowane od dołu deskami, a przykryte gontem. Dla służby zbudowane były trzy czworaki, każdy z drewna, o jednym murowanym kominie i gontem na dachu, jeden z nich miał ganek, a drugi był całkiem nowy. Dla uciech chłopów, a także dla dochodu Pana, w dobrach stała karczma z drzewa z przystawkami, o jednym kominie murowanym, przykryta słomą, był także zajazd z drzewa pod słomą. 

 

 


 

 

 

 

Źródła:

Dziennik Warszawski z 15 (27) października 1875 r., nr 216

M.J. Minakowski
Genealogia potomków Sejmu Wielkiego

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉