sobota, 14 października 2023

Antoni Gut – 152 rocznica śmierci

W sobotę 14 października 1871 r., o godzinie 22:00, w Ludwinowie zmarł Antoni Gut – mój prapraprapra(4)dziadek. 

 

 

O godzinie 14:00, w niedzielę 15 października 1871 r. w kancelarii parafialnej w Jakubowie, u księdza Teodora Zielińskiego stawili się Wincenty Abelski i Mikołaj Federowicz koloniści z Ludwinowa i oświadczyli, że we wsi tej, poprzedniego dnia, o godzinie 22:00 w nocy zmarł Antoni Gut, mający lat 70, wdowiec.

 

Mój prapraprapra(4)dziadek Antoni Gut urodził się w 1805 r., dokładnie 2 czerwca, we wsi Turek w parafii Wiśniew >>>LINK<<<, a więc w chwili śmierci miał skończone zaledwie 66 lat, a nie 70 jak podali do aktu zgonu stawiający się chłopi. Był dwukrotnie żonaty. Jego pierwszą żoną i zarazem moją prapraprapra(4)babką była Franciszka Bereda, pochodząca z Rządzy z parafii Stanisławów. Moi prapraprapra(4)dziadkowie pobrali się 5 lutego 1825 r. >>>LINK<<<. Po blisko dwudziestu latach trwania tego małżeństwa, Franciszka zmarła, a owdowiały Antoni dokładnie trzy dni, przed porcelanową rocznicą swojego pierwszego ślubu ożenił się po raz drugi – jego małżonką została młodziutka Marianna Płochocka. Ślub ten odbył się 2 lutego 1845 r. w parafii Jakubów >>>LINK<<<. Z drugą żoną Antoni przeżył 17 lat – Marianna zmarła w 1862 r., pozostawiając mojego prapraprapra(4)dziadka jako wdowca, a ten przez kolejne dziewięć lat życia jakie mu pozostało, już nie ożenił się. Do śmierci mieszkał w Ludwinowie, zapewne przy swoim synu.

Antoni Gut był jednym z wielu kolonistów we wsi Ludwinów, która należała do dóbr ziemskich Łaziska. W latach 40. XIX w. mieszkali tam, na swoich koloniach – osadach, także inni przedstawiciele rodziny Gutów, mianowicie Błażej Gut syn Rocha i Reginy który mógł być bratem stryjecznym mojego przodka (wymaga to przeprowadzenia stosownej kwerendy w wiśniewskich księgach metrykalnych) oraz Wojciech Gut, który był na pewno rodzonym bratem mojego prapraprapra(4)dziadka Antoniego. Zaś w połowie lat 60. XIX w. z rodziny Gutów wymienia się tylko dwóch kolonistów – Józef mającego 17 morgów gruntu, syna Wojciecha, a więc bratanka mojego przodka i Adam także gospodarującego na 17 mórgach gruntu, który był synem moich prapraprapra(4)dziadków – Antoniego i Franciszki z Beredów.

Wygląda na to, że mój przodek przed 1865 r., czyli mniej więcej wtedy gdy umarła jego druga żona (1862 r.) przekazał swoje gospodarstwo na rzecz syna Adama. Czy wiek będąc tyż przed sześćdziesiątką nie był w stanie pracować i zdecydował się na odejście na „rolnicą emeryturę”? Raczej nie. Domyślam się, że to nie starość i niedołężność spowodowała zrzeczenie się przez Antoniego ziemi i przekazanie jej synowi. Prędzej było to spowodowane tym, że w 1863 r. Adam ożenił się, Jego żoną została Katarzyna z Sadochów, rodem pochodząca z Cyganki, która pracowała jako służąca w Ludwinowie. Założenie własnej rodziny, którą Adam musiał utrzymać i wyżywić, spowodowało, że ojciec zdecydował się przekazać mu swoją schedę, a sam jako człowiek już dojrzały, dwukrotnie owdowiały, dożywał swoich lat, być może właśnie przy nim i pomagał mu w pracach gospodarczych.

 

 

 

 

Ludwinów dziś to wieś w gminie Jakubów, która wcześniej wchodziła w skład rozległych dóbr Łaziska, na terenie których, jak mówi Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, powstała w latach 1839-1853, w drodze wypuszczania kolonistom w wieczystą dzierżawę kolejnych kolonii tj. gospodarstw. Na pewno wieś ta nie powstała na tzw. surowym korzeniu, bo nawet księgi parafialne jakubowski wspominały już w latach 20. XIX w. o wsi funkcjonującej pod nazwą „Kolonia Ludwinów”. Co ciekawe zamieszkiwali ją ci sami koloniści, który otrzymali potem ziemię lub ich ojcowie. Niech potwierdzeniem tego będzie chociażby akt urodzenia Józefa Guta z 1826 r. – Józef przyszedł na świat w Kolonii Ludwinów jako syn Antoniego i Franciszki z Beredów czyli moich prapraprapra(4)dziadków, a więc był bratem mojej praprapra(3)babki Katarzyny, także urodzonej w 1835 r., jak zapisano w metryce „w Ludwinowie”.

Z ksiąg hipotecznych dóbr Łaziska wynika, że w 1839 r. gdy ówczesny dziedzic Łaziska – Aleksander Rożniecki generał jazdy Wojska Polskiego, przekazywał dwudziestu czterem kolonistom łącznie 10 włók, 28 morgów i 19 prętów (ok. 184 ha), które określił jako „grunta po dawnej osadzie Gęsianka”. Wśród tych kolonistów znaleźli się także Gutowie – ci wyżej wspomniani – Błażej, który otrzymał osadę nr 4 o powierzchni 10 morgów (5,6 ha), mój prapraprapra(4)dziadek Antoni, który otrzymał osadę o nr 13 i także powierzchni 10 morgów (5,6 ha) oraz jego brat Wojciech, który otrzymał osadę nr 15, ale o powierzchni 17 morgów (9,5 ha).

Koloniści w zamian za otrzymaną ziemie byli zobowiązani do konkretnych świadczeń na rzecz dworu:

  • płacenia czynszu w wysokości 6 złotych polskich z morgi na rok, w dwóch ratach, na 1 stycznia i 1 lipca, przy czym pierwsza rata była wymagalna dopiero po sześciu latach, był to okres wolnizny jaki udzielił kolonistom dziedzic
  • odrabiania przez całą kolonię tłoków czyli prac pańszczyźnianych w miesiącach letnich – od czerwca do września włącznie, za pomocą sierpa i kosy w dworze w Łaziskach, w ogólnym wymiarze 261 dni roczni, co przelicza się na 8 dni pracy kolonisty otrzymującego 10-morgowe gospodarstwo tak jak mój prapraprapra(4)dziadek Antoni Gut
  • oddawania tytułem tak zwanej kolędy corocznie na święto świętego Marcina przez całą kolonię 22 kury i 11 kop jaj (660 szt.)
  • płacenia w lipcu dziesięciny na kościół parafialny w Jakubowie w wysokości 1 złotego polskiego  od domu
  • płacenia za wypas większej ilości inwentarza, niż przewiduje to kontrakt (bezpłatny wypas przysługiwał dla 2 wołów, 3 krów, konia i 6 owiec)
  • płacenia wszystkich podatków jakie nakłada rząd

Koloniści za swoją robociznę letnią i daninę świętomarcińską mieli prawo pobierania opału na zimę z lasów dworskich, w wymiarze dwóch fur tygodniowo zbieranych w każdą środę i sobotę, a także prawo do bezpłatnego wypasu określonej liczby i rodzaju swojego inwentarza w tzw. lesie Gęsiańskim.

Powstanie kolonii wiązało się także, dziś powiedzielibyśmy z planem zagospodarowania przestrzennego, już w I połowie XIX w. dziedzic podzielił ziemię między kolonistów w taki sposób, że narzucił im linię zabudowy i wyznaczył prostą drogę o odpowiedniej szerokości. Drewo na budowę domów i budynków gospodarczych Rożniecki zezwolił wziąć z lasów dworskich, z zastrzeżeniem, że ma się to odbyć raz jeden dla całej kolonii,

Aleksander Rożniecki wyznaczając drogi i place w nowo powstałej miejscowości, wyznaczył także miejsce na karczmę, pod którą zarezerwował 2 morgi i 165 prętów gruntu (1,42 ha). Karczmarz miał prawo wypasu swojego inwentarza na wygonach i wypustach w kolonii, tak aby nie musiał tracić czasu na przeganianie swojego bydła na dalsze pastwiska i mógł się skupić na wyszynku. Koloniści zaś mieli zakaz wyrabiania napoi alkoholowych, bo prawo propinacji było zarezerwowane wyłącznie dla dziedzica, nie mniej jednak kolonista miał prawo otrzymać około 4 litry wódki od dworu, z okazji chrzcin, wesele czy pogrzebu w jego domu, po promocyjnej cenie, która była tańsza o 15 groszy, od tej funkcjonującej w karczmie Podobnie jak propinacja także polowania, rybołówstwo czy łapanie rojów pszczół, a także wydobywanie złóż znajdujących się po ziemią jak metale, kamienie wapienne, żwir, glina czy siarka należały do wyłącznych przywilejów dworu. Koloniści mieli prawo polować jedynie na zwierzęta które zagrażały ludziom i ich inwentarzowi czyli na wilki, lisy i jastrzębie, a z ziemi mogli pobierać tylko kamienie znajdującego się na jej powierzchni. Z tak zwanego kamienia polnego budowali oni podmurówki, całe budynki i ogrodzenia.

Chłop który otrzymał od dworu kolonię w zamian za czynsz mógł ją zbyć ale tylko pod warunkiem, ze nabywca zgodził się zapłaci do dworu tak zwany czynsz wyrównujący czyli 1/3 wartości rocznego czynszu. Praktyka ta skutecznie utrudniała obrót koloniami wieczysto dzierżawnymi, bo chłopom bardziej opłacało się wziąć nową kolonię od dworu niż odkupywać od innego chłopa.

Wzrost liczby ludności, dorastanie kolejnych pokoleń, ale także większe zapotrzebowanie na ziemię powodowało, że dwory decydowały się na kolejne wypuszczanie swoich gruntów w dzierżawę, a to skutkowało powiększeniem się obecnych gospodarstw, nie dzieleniem przez ojca między dzieci swojego gospodarstwa, a także na sprowadzenie się nowych ludzi do wsi. W Ludwinowie kolejnego wypuszczenie gruntów w wieczystą dzierżawę dokonała w 1844 r. już następna właścicielka dóbr Łaziska – Aniela z hrabiów Jezierskich Scipio del Campo. Przekazała ona wówczas sześciu kolonistom 51 morgów ziemi (28,5 ha) – pięciu z nich otrzymało dodatkową ziemię już do posiadanej, zaś szósty, którym był nowo przybyłym do wsi Mateusz Płochocki, otrzymał 15 morgów (8,4 ha). Mój prapraprapra(4)dziadek Antoni otrzymał od hrabiny dodatkowe 4 morgi (2,2 ha), więc miał ich już łącznie 14 (7,8 ha), a jego brat Wojciech 6 morgów (3,4 ha), czyli łącznie miał 23 morgi (12,9 ha).

Pod koniec XIX w., czyli już po śmierci mojego przodka Ludwinów liczył 28 gospodarstw i miał 430 morgów gruntu (tj. ok. 270 ha), czyli oznacza to, że w między czasie gospodarze z tej wsi otrzymali kolejne nadania ziemi.

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródła:

Księgi hipoteczne dóbr Łaziska przechowywane w Archiwum Państwowym Siedlce
(sygnatury 437; 443)

Gazecie Rządowej Królestwa Polskiego nr 229, z 4 (16) października 1840 r.

Dzienniku Warszawskim wydanym 20 maja (1 czerwca) 1865 r., nr 121

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli publikujesz komentarz z konta anonimowego miło mi będzie gdy go podpiszesz chociażby imieniem 😉